Czerwone książki, które musisz przeczytać? Ale dlaczego czerwone? Powodem jest oczywiście kolejny etap wyzwania „Zaczytany rok”, gdyż ta zabawa niezwykle ułatwia mi wybieranie książek, po które sięgam. Na mojej półce Legimi mam około 200 pozycji do przeczytania, sami zatem rozumiecie, że wybór tych, które ma zawierać kolejna półka z książkami, nie jest prosty.
Poprzednio czytaliśmy książki zielone, później kolorowe, a teraz przyszła pora na czerwone, czyli z czerwienią na okładce, dzięki czemu trafiłam na kilka prawdziwych perełek. Po pierwsze: Marek Stelar i jego „Wybrana”, po drugie „Pani March”, następnie „Kreatywność S.A.” – historia firmy Pixar (tę książkę omawiam w odrębnym artykule), a także „Synu, jesteś kotem” i “Nić przeznaczenia”. To bez wątpienia pozycje, które mam ochotę Ci polecić.
Zatem jakie są moje najlepsze czerwone książki, które musisz przeczytać? Po którą z nich sięgnięcie? A może któreś już czytaliście?
Zapraszam na moje podsumowanie majowych lektur:
- „Strażnik tajemnic”, Kate Morton
- „Pani March”, Virginia Feito
- „Wybrana”, Marek Stelar
- „Synu, jesteś kotem”, Katarzyna Michalczak
- „Nić przeznaczenia”, Anna Sakowicz
- „Łączniczka”, Magda Knedler
- „Ludzie z mgły”, Izabela Janiszewska
- „Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév”, Patti McCracken.
Wiecie, jaki kolor ma dominować w czerwcu? Żółty! Chętnie zanotuję wszystkie Wasze żółte podpowiedzi. Zapraszam też serdecznie na mój profil bookstagramerski – Wyborna Czytelniczka już na Was czeka.
„Strażnik tajemnic”, Kate Morton
To moje pierwsze spotkanie z autorką, aż trudno w to uwierzyć. Książkę wybrałam w ramach czytania weekendowego – od dawna leżała na półce, miała mieć naturę/liście/drzewa na okładce no i była niezwykle polecana przez wiele osób na Instagramie. Książka nie jest czerwona, ale musisz ją przeczytać.
Z opisu wydawcy:
Angielska prowincja, rok 1961. Szesnastoletnia Laurel Nicolson wymyka się z przyjęcia urodzinowego i chowa w domku na drzewie, by samotnie snuć marzenia o chłopcu imieniem Billy, o przeprowadzce do Londynu i o swojej zawodowej przyszłości. W pewnym momencie widzi nieznajomego mężczyznę, zbliżającego się do domu i podejmującego rozmowę z jej matką, która przystanęła w otwartych drzwiach z małym dzieckiem na rękach. Chwilę później dziewczyna jest świadkiem szokującej zbrodni, której obraz położy się cieniem na jej dalszym życiu.
Anglia, rok 2011. Laurel, po latach pełnej sukcesów kariery aktorskiej, spotyka się z siostrami w domu rodzinnym w Suffolk, by wspólnie świętować dziewięćdziesiąte urodziny umierającej matki, Dorothy. Laurel zdaje sobie sprawę, że to jej ostatnia szansa na wyjaśnienie zagadki morderstwa sprzed pięćdziesięciu lat – nieuleczonej traumy z okresu dzieciństwa.
Moje refleksje:
Kate Morton mnie porwała. Faktem jest, że nie mogłam się oderwać od tej książki, chociaż historia z początku wydawała się pospolita i przewidywalna. Czy spodziewałam się zakończenia? Nie.
Autorka przeprowadziła nas przez tajemnice, zamknięte na lata w kufrze na strychu, odkrywając nieśpiesznie kolejne okruchy. Razem z Laurą śledziłam losy jej matki, Jimmiego i Vivien, a ponieważ opowieść toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych, często dowiadywałam się tej prawdy szybciej niż Lura.
Co więcej, Kate Morton nakreśliła bardzo ciekawych, nietuzinkowych bohaterów, chociaż Dolly mnie niezwykle irytowała i długo się zastanawiałam, jakim cudem mogła się tak zmienić?
Gdy już myślałam, że tajemnica została wyjaśniona, autorka odkryła kolejne karty, zaskakując mnie całkowicie.
Musicie przeczytać tę książkę, będziecie zauroczeni.
„Pani March”, Virginia Feito
Jeśli szukasz czerwonej książki, którą musisz przeczytać, nie wahaj się ani chwili i sięgnij po tę pozycję.
Z opisu wydawcy:
Pani March to żona głośnego amerykańskiego pisarza George’a Marcha. Najnowsza powieść George’a robi furorę. Żona jest dumna ze swojego sławnego męża. Pewnego ranka, właścicielka ulubionej cukierni sugeruje Pani March, że jest pierwowzorem literackim bohaterki ostatniej powieści George’a – odrażającej kobiety o imieniu Johanna. Ta rzucona mimochodem uwaga powoduje, że pani March nabiera wobec męża coraz więcej podejrzeń…
Moje refleksje:
Pani March to bohaterka całkowicie zaburzona, z problemami natury psychicznej. Żyjąc w cieniu swoje męża-pisarza, stale czuje się upokorzona i wszędzie węszy nie tylko spiski, ale podstęp, niechęć i wyśmiewanie się z niej. Dawno nie czytałam książki o osobie tak zaburzonej w sposób negatywny.
Pani March nie ma nawet imienia – jakby identyfikowało ją tylko małżeństwo z Panem Marchem. Nawet we wspomnieniach z dzieciństwa bohaterka jest zawsze „Panią March”. Co gorsza, Pani March nie lubi ludzi, robi wszystko na pokaz i dla zachowania pozorów. Niewątpliwie cała ta książka to jedna wielka gra pozorów i ucieczka w urojenia przed prawdziwym ja.
Autorka stworzyła intrygujący thriller psychologiczny, w którym do ostatniej strony nie wiadomo co jest prawdą, a co złudzeniem, co się wydarzyło i czy naprawdę się wydarzyło.
Faktem jest, że historię tę przeczytałam jednym tchem. Dodatkowo polecam też audiobooka w doskonałej interpretacji Wojciecha Żołądkiewicza.
„Wybrana”, Marek Stelar
Cykl: Komisarz Iwona Banach (tom 1)
To książka z tych nieodkładalnych. Jak już ją weźmiesz do ręki, to zarwiesz noc, zmarnujesz dzień, ale przeczytasz do końca.
Nie było to moje pierwsze spotkanie z autorem – być może pamiętacie książkę “Blask”, która trafiła na moją październikową półkę z książkami.
Z opisu wydawcy:
Komisarz Iwona Banach jest szefem zespołu realizującego zatrzymania osób. Podczas jednej z takich realizacji ginie jej kolega z zespołu, a ona sama zabija napastnika. Obarczona odpowiedzialnością za nieudaną akcję zostaje dyscyplinarnie zwolniona z policji, w tym samym czasie opuszcza ją wieloletni partner. Była policjantka z wilczym biletem jest łakomym kąskiem dla ludzi z półświatka i kiedyś musi nastąpić ten moment, gdy zostawiona sama sobie, zmieniając prace na coraz gorsze stoczy się na samo dno i nie będzie miała wyjścia.
Moje refleksje:
Iwona Banach to kolejna silna, ciekawa postać, która się nie poddaje, mimo mnogości nieszczęść, jakie na nią spadły. Najpierw traci małego synka, a niedługo później znika jej wieloletni partner. Kolejnym nieszczęściem jest śmierć jej partnera w wyniku policyjnej akcji, podczas której Iwona Banach zabija napastnika. Co więcej, po wielu latach sumiennie wykonywanej pracy, Iwona zostaje dyscyplinarnie zwolniona i nikt się za nią nie ogląda.
Fabuła niezwykle mnie wciągnęła, a zakończenie zaskoczyło. W zasadzie do ostatniej strony nie wiedziałam, kto za tym wszystkim stoi.
Drugim świetnym bohaterem, obok Iwony Banach, jest Kura – nowy partner Iwony, gangster, który potrafi wzbudzić sympatię. I mimo jego poglądów i postawy nawet daje się lubić.
„Wybrana” to klimatyczna książka, pełna ciętego języka z potężną dawką czarnego humoru. Na dodatek, o dziwo, prawie nie ma w niej wulgaryzmów. Jestem niezwykle ciekawa, jak potoczą się losy Iwony w kontynuacji serii. A druga część już na mojej czerwcowej półce.
Podsumowując, “Wybrana” zdecydowanie należy do zbioru “Czerwone książki, które musisz przeczytać”.
„Synu, jesteś kotem”, Katarzyna Michalczak
Po tę książkę sięgnęłam zachęcona w ramach wyzwania #KameralneCzytanie, ponieważ pisałam już o nim wielokrotnie, nie będę się powtarzać. Lepiej sami sprawdźcie, jak Wam idzie z Kameralnym Bingo – bo moja plansza ładnie się zapełnia.
Katarzyna Michalczyk napisała przejmującą historię o trudach macierzyństwa. Jej syn jest mianowicie w spektrum autyzmu. To książka o niezwykle trudnych relacjach, o odkrywaniu prawdy, a także o zawiedzonych oczekiwaniach. Biorąc do ręki książkę „Synu, jesteś kotem” nie spodziewałam się aż tak boleśnie szczerego, a jednocześnie niezwykle ważnego tekstu.
Moje refleksje:
Wiele matek zmagających się z chorobą dziecka odnajdzie tu siebie. Matek, które powoli odkrywają prawdę, rezygnują z marzeń i planów, rezygnują z siebie, ratując dziecko. Przez wiele lat prowadziłam Stowarzyszenie „Podwójny Uśmiech”, gdzie spotkałam niejedną taką matkę. Książka może dać nadzieję tym, które dopiero stoją na początku drogi, że da się zbudować relację z dzieckiem w spektrum autyzmu, a diagnoza ZA to pomoc, a nie wyrok.
Co mnie uderzyło? To kolejne potwierdzenie całkowitego braku pomocy ze strony instytucji do tego powołanych, czyli przedszkola, szkoły, poradni lekarskich. Ileż razy słyszałam o bezsilności i braku wsparcia. Każda z tych placówek najchętniej pozbyłaby się kłopotu. Na szczęście były też takie, które chciały i umiały wyciągnąć pomocną dłoń.
„Synu, jesteś kotem” to przejmującą opowieść, która na pewno poruszy Wasze serca.
Myślę, że dzięki książce bardzo mocno poznaliśmy siebie nawzajem – ja poznałem sekretną historię tego, jak cholernie trudno było mnie wychowywać, a ty poznałaś moje różne dziwności i poglądy na sytuacje czy idee, o których wcześniej ci nie mówiłem, bo nie pytałaś.
Książka pozwoliła też jakoś pięknie podsumować naszą relację rozwijającą się przez te siedemnaście lat. Pokazała mi całą skalę pracy, jaką oboje wykonaliśmy. Zobaczyłem na wykresie – wykresem jest ta książka – wzrost mojego rozwoju intelektualnego, społecznego, emocjonalnego.
„Nić przeznaczenia”, Anna Sakowicz
Cykl: Saga Muślinowa (tom 2)
Biorąc do ręki tę książkę warto pamiętać, jak skończył się tom pierwszy (znajdziecie go na mojej listopadowej półce z książkami), bo od razu zostajemy przeniesieni do kuchni Rozalii, gdzie na podłodze leży ciało zabitego esesmana.
Rozalia ma jeden cel: ocalić dom przed okupantami, by każdy z Wilamowskich miał dokąd wrócić. Wawrzyniec ze złamaną nogą pozostaje w domu swoich rodziców, w innej miejscowości, gdyż nie ma jak wrócić do Lidzbarka.
Lidzbark staje się niemieckim miastem. Okupacja rozdziela rodzinę Wilamowskich, przenosząc ich do różnych miejscowości, a nawet do obozów… Książka jest wypełniona zwrotami akcji, traumatycznymi przeżyciami bohaterów, trudnymi decyzjami. Codziennie muszą walczyć o przetrwanie, o zachowanie człowieczeństwa i pielęgnowanie więzi rodzinnych. Autorka pokazuje nam bardzo realistyczny i brutalny obraz wojny w małym okupowanym miasteczku i dzielne zmagania kobiet o przetrwanie. Tak, właśnie kobiet, bo najwyraźniej w rodzinie Wilamowskich to kobiety stoją u steru, podobnie, jak to było w pierwszym tomie. Książka Anny Sakowicz to porywająca historia, która od pierwszych stron chwyta za serce.
Moje refleksje:
Sięgnęłam po nią bez wahania, bo byłam niezwykle ciekawa, jak potoczą się losy rodziny Wilamowskich. Trzymałam kciuki za Rozalię, zżymałam się na Agnesę, za podejmowane przez nią decyzje i dokonywane wybory, kibicowałam Kasi i Frani, która starała się poskładać tę rodzinę jak porozrzucane elementy i wypełnić ją harmonią.
Wiedziała, że dzięki temu będzie szczęśliwa. I nieważne, kim byli jej biologiczni rodzice, ważna była przyszłość, nie to, co było. Nie należało wciąż oglądać się za siebie, a śmiało kroczyć naprzód z podniesionymi kącikami ust.
Podsumowując: to na pewno jedna z czerwonych książek, którą musisz przeczytać.
„Łączniczka”, Magda Knedler
Anna Smoleńska to zapomniana bohaterka i twórczyni znaku Polski Walczącej. Nie lubi pończoch, zawsze chodzi z gołymi nogami i w płaskich butach, ma krótkie włosy, usuwa się w cień i nigdy nie odzywa się nie pytana. Wraz z wybuchem wojny skupia się na pomocy innym – jest łączniczką, harcerką, pomaga dzieciom, podaje paczki, przekazuje rodzinom informacje o ofiarach. W wolnym czasie rysuje, aż pewnego dnia bierze udział w konkursie na projekt Znaku Polski Walczącej.
Czyli kotwica oznaczałaby powrót do domu. Myślę, że… oznaczałaby wiele rzeczy. Kontrolę nad sytuacją. Oparcie. Może… zahaczenie w świecie, w rzeczywistości dookoła. Pokazanie, że rzeczywistość jest moja i będę o nią zabiegać. Walczyć. Może coś, co ludzie mogą mieć wspólnie. Czyli świat do statek, a kotwica to coś, co ratuje nas wszystkich, niezależnie od tego, kim jesteśmy. Dopóki dzielimy ten sam pokład, kotwica ocala każdego.
Anna wygrywa konkurs, ale nigdy się do tego nikomu nie przyznaje. Nikomu nie mówi, bo na samą myśl, że mogłaby tęsknić za jakimś uznaniem, czuje się winna. Bo przecież znak jest wspólny.
Za działalność konspiracyjną Anna zostaje aresztowana wraz z całą rodziną – matką, ojcem, bratem, siostrą, bratową… Wszyscy trafiają najpierw na Pawiak. Anna, poddawana torturom, nie wyjawia danych osób, z którymi współpracowała. Za to cała rodzina zostaje wywieziona do obozu Auschwitz-Birkenau. Anna zmarła 19 marca 1943 roku – tuż po matce, siostrze i bratowej. Miała 23 lata.
Moje refleksje:
Magda Knedler próbuje uratować od zapomnienia harcerki, kobiety, dziewczyny, które brały czynny udział w działaniach Polski Podziemnej. Bo przecież zawsze mówi się tylko chłopakach, prawda? Każdy zna Rudego, Alka czy Zośkę, ale kto zna Hanię czy Marię? A przecież bohaterką może być też wycofana, skromna, cicha dziewczyna.
Książka napisana jest prostym językiem, krótkimi zdaniami, tak jakby to Anna była narratorką. Anna, która przecież nie lubi rozmawiać, nie buduje długich wypowiedzi i trzeba korzystać z podstępów, aby w ogóle usłyszeć jej głos. Jestem pewna, że ta historia się Wam spodoba. Ze mną pozostanie na długo.
„Ludzie z mgły”, Izabela Janiszewska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Lubię książki Janiszewskiej, zwłaszcza czytane przez Filipa Kosiora. Ostatnio pisałam o książce “Apartament” – znajdziecie ją na lutowej półce z książkami.
Ta pozycja od pewnego czasu czekała cierpliwie na półeczce Legimi. I się doczekała, chociaż nie przepadam za mgłą.
Pierwsze, co mnie uderzyło? Poczułam się trochę jak w „Kwiatach na poddaszu”… Do tego byłam świeżo po lekturze „Wioski wdów”, co też od razu wywołało we mnie takie skojarzenia.
W pewien mglisty poranek znika dziewiętnastoletnia Alicja Jarosz. Wychodzi do kościoła i nie wraca, a że nie jest pierwszą nastolatką, która przepadła bez śladu we wsi Sinice, wielu mieszkańców zastanawia się, co się z nią stało i czy w ogóle wróci.
Niepokój narasta, gdy dwa miesiące później z mgły wyłania się mężczyzna. Nie wie, kim jest, skąd się tam wziął ani dlaczego ma przy sobie naszyjnik Alicji.
Moje refleksje:
Janiszewska w doskonałym stylu odtworzyła klimat małej miejscowości, pełnej mrocznych tajemnic, potęgowanych przez wszechobecną mgłę. Rodzina Alicji niby taka kochająca i wspierająca, ale czy do końca jest to prawdą? Alicja – dziewczynka z dobrego domu, studentka WUM, ale czy na pewno? Wszyscy mają tu jakieś tajemnice. Do tego co chwilę otrzymujemy kolejny odcinek wątku o matce i chorym synu, nie podejrzewając nawet, jak jego losy mogą być splecione z losami Alicji.
Bardzo mnie wciągnęła ta historia, niektóre fragmenty przesłuchałam – a audiobooka czyta, jak zwykle genialny, Filip Kosior. Autorka stworzyła wielowątkowy thriller, o świetnie skonstruowanej akcji, pełen wyrazistych postaci, z zaskakującym zakończeniem. To zdecydowanie pozycja z listy czerwonych książek, które musicie przeczytać.
„Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév”, Patti McCracken
Wydawnictwo: Mova
„Wioska wdów” to powieść z kategorii true crime opisująca wydarzenia z wioski Nagyrév na Węgrzech, której mieszkanki – matki, żony, córki – otruły co najmniej 160 mężczyzn oraz dzieci w latach 1914– 1929.
Główną postacią i prowodyrką wydarzeń była wiejska akuszerka, znana jako Cioteczka Zsuzsa. Destylowała ona arszenik z lepiku na muchy i rozdawała kobietom z Nagyrév, pytając przy okazji: „Dlaczego zawracasz sobie nim głowę? Jest na to sposób.”. W ten sposób zachęcała do pozbycia się niechcianych dzieci, niewygodnych krewnych czy okrutnych małżonków.
Liczba zmarłych rosła bez konsekwencji. „Wioska wdów” opowiada o tym, jak niektóre kobiety pozbywały się chorych krewnych, a inne używały arszeniku jako sposobu na otrzymanie spadku. Koszmar trwał przez ponad piętnaście lat, aż niezwykła wskazówka ujawniła zbrodnie w 1929 roku.
Moje refleksje:
Czy porwała mnie ta historia? Trochę tak. Życie kobiet w małej węgierskiej wiosce Nagyrév było w przeważających przypadkach niezwykle trudne. Czytając niektóre historie czułam fizyczny ból maltretowanych kobiet.
Narcystyczna i niezwykle chciwa Cioteczka Zsuzsa wcale jednak nie działała jedynie z dobroci serca. Uznała siebie za anioła sprawiedliwości i „pomagała“ sąsiadkom, ale zazwyczaj miała na celu kolejne dochody i nawet z najnędzniejszej chaty potrafiła coś wynieść. Niektórym faktycznie ulżyła w ich ciężkim losie. W niektórych przypadkach Cioteczka i jej córka Maria kierowały się jednak swoim interesem i pozbywały się niewygodnych przeciwników.
Zatrważające jest to, jak wiele osób o tym wiedziało. Czy milczeli ze strachu? Zapewne, dość wspomnieć los tych, którzy próbowali odkryć prawdę. Czytając tę książkę zastanawiałam się, ile takich wiosek było w okolicy. Nie wzbudziła ona mojego zachwytu, bo miejscami trochę się ciągnie, a zamiast reportażu dostajemy fabularyzowaną opowieść. Niewątpliwie jest to jednak pozycja warta przejrzenia.
Czerwone książki, które musisz przeczytać – Podsumowanie
Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.