Recenzje jakich książek przygotowałam dla Was w tym miesiącu? Wyborna Czytelniczka poleca dzisiaj 9 pozycji.
W październiku zajęłam się nowym kontem na Instagramie, kończyłam tę stronę internetową, a także mojego e-booka „Tajniki Pani od Worda”. Skąd wzięłam czas na czytanie – nie wiem.
Z pomocą przyszły audiobooki.
Na dodatek usłyszałam ostatnio, że jestem chodzącą reklamą Legimi – jakby mi za to płacili. Nie płacą, nie współpracują… A ja ich reklamuję! Może pora przestać? Pamiętajcie tylko, że większość opisywanych przeze mnie książek jest dostępna w tej popularnej aplikacji.
Popatrzmy, co dzisiaj dla Was przygotowałam:
- „Lekcje chemii”, Bonnie Garmus
- „Żadanica”, Katarzyna Puzyńska (14. tom serii o Lipowie)
- „Pod powierzchnią”, Peter Robinson – cykl o komisarzu Banksie
- „Moje śliczne”, Karin Slaughter
- „Blask”, Marek Stelar
- „Idealna niania”, Georgina Cross
- „Cynamonowe gwiazdy”, Małgorzata Starosta
- „Czterdzieści dusz”, Piotr Borlik
- „Koniec gry”, Dawid Ogrodnik, Damian Jankowski.
„Lekcje chemii”, Bonnie Garmus
Lata 50-te w Ameryce. Elizabeth Zott jest chemiczką, domagającą się równouprawnienia w miejscu pracy. Pracuje w całkowicie męskim zespole, a jej koledzy prezentują bardzo nienaukowe podejście do kwestii równouprawnienia płci. Jedynym wyjątkiem jest Calvin Evans, samotnik, geniusz, nominowany do Nagrody Nobla. Jakim cudem tych dwoje może się w sobie zakochać? No cóż – w grę wchodzi prawdziwa chemia….
Niestety książka nie kończy się popularnym “i żyli długo i szczęśliwie”. Elizabeth zostaje samotną matką, na dodatek bezrobotną, a pewnego dnia – przez całkowity przypadek – trafia do kulinarnego programu, którego zostaje gwiazdą. Jej niezwykłe podejście do gotowania („Do łyżki stołowej kwasu octowego dodajemy szczyptę chlorku sodu”) sprawia, że “Kolacja o szóstej” staje się przebojem.
Lata 50-te w Ameryce nie byłe łatwe dla kobiet. Dla kobiet – naukowców, samotnych i niezamężnych matek, były koszmarnie trudne. Ale Elisabeth się nie poddała, robiąc coś, na co nigdy nie miała ochoty.
„Nigdy więcej hamowania własnego rozwoju. Nigdy więcej uznawania opinii innych na temat tego, co możecie, a czego nie możecie osiągnąć. I nigdy więcej przyzwalania na to, by ktokolwiek szufladkował was według bezużytecznych kategorii płci, razy, pozycji ekonomicznej czy religii. Nie pozwólcie swoim talentom leżeć odłogiem, moje panie. Same projektujcie swoją przyszłość. Kiedy wrócicie dziś do domu, zadajcie sobie pytanie, co wy same chcecie zmienić. A potem zacznijcie to robić.”
Jeśli masz mało czasu, nie zaczynaj tej książki. Pochłonie Cię bowiem bez reszty. Ja czytałam niemal cały weekend. Jaka to jest piękna historia – na dodatek z dobrym zakończeniem. Podczas lektury płakałam i śmiałam się na zmianę.
To historia pełna ciepła, miłości i tęsknoty. Lektura obowiązkowa.
„Żadanica”, Katarzyna Puzyńska, Seria: Lipowo (tom 14)
Od 3 ostatnich tomów powtarzam sobie, że więcej po serię z Lipowa nie sięgnę. Książki są przegadane, Daniel nieogarnięty, Weronika irytująca, zagadki co najmniej naciągane…
Ale od pewnego czasu mam profil na Instagramie i tam ktoś tę książkę polecił, że jednak jest lepsza niż dwie poprzednie. Nie mogłam się więc oprzeć…
Z opisu wydawcy:
„Daniel Podgórski stara się ułożyć życie od nowa. Otwiera małą firmę agroturystyczną i oczekuje pierwszych gości. Ci przyjeżdżają z nieoczekiwaną propozycją. Chcą, żeby Daniel wziął udział we wspólnym wywoływaniu duchów. Księżyc w pełni i szalejąca wichura tworzą doskonałą atmosferę, by spróbować. Podgórski podejrzewa, że ta propozycja ma jakiś dodatkowy, ukryty cel. Wkrótce wychodzi na jaw, że się nie mylił. Podczas seansu ginie człowiek, a wydarzenia zaczynają wymykać się spod kontroli.
Tymczasem matka Daniela, Maria, razem z byłą komisarz Klementyną Kopp starają się pielęgnować wspomnienia młodości i – jak za dawnych lat – rozbijają obóz w pobliskim lesie. Nie tylko wichura sprawia, że zaczynają się bać. Podejrzewają, że ktoś krąży wokół ich namiotu. Dlaczego nie ujawnia się i podrzuca szmacianą laleczkę?”
A teraz moja opinia.
Daniel co prawda się trochę ogarnął, ale na jego miejsce przyjechał Maksymilian. Aż niemożliwe, że niemal wszyscy faceci w tej książce są policjantami lub byłymi policjantami. Weronika nadal jest irytująca. A zagadki – naciągane….
Do tego coś się porobiło ze stylem autorki. Nienawidzę krótkich i pojedynczych zdań w książkach. Gdyby wyrzucić połowę dywagacji, kompletnie nie związanych z akcją, książka byłaby ze 200 stron cieńsza…
W 14 tomie sagi o Lipowie nie ma ani jednej normalnej osoby. Nikogo zrównoważonego… Do tego zakończenie jest co najmniej idiotyczne… W posłowiu autorka wspomina, że książka ta miała nie powstać – może trzeba było przy tym pozostać?
„Pod powierzchnią”, Peter Robinson (cykl: Inspektor Banks)
Niedawno znalazłam informację, że Peter Robinson zmarł. Jego śmierć uzmysłowiła mi, że mam na półce jeszcze 2 nieprzeczytane książki o Inspektorze Banksie. Odejście autora oznacza też brak kontynuacji przygód nadinspektora, miłośnika whisky, czerwonego wina i muzyki klasycznej.
Z opisu wydawcy:
„Sierżant Winsome Jackman, współpracowniczka Banksa, uczestniczy w ślubie koleżanki. Piękną ceremonię przerywa jednak seria strzałów, która trafia dziewięć osób, uśmiercając parę młodą i dwie druhny. Policja szybko odnajduje zabójcę i go aresztuje. Sprawa zostaje zamknięta.
A przynajmniej tak się wszystkim wydaje. Zdaniem Banksa, który niedawno sam doświadczył tragicznej straty, coś jest w tym śledztwie nie tak. Jakiś jego aspekt nie został jeszcze rozwiązany. Inspektor ponownie łączy siły z profilerką Jenny Fuller, by zagłębić się w meandry tej wstrząsającej zbrodni i odkryć dawno pogrzebane sekrety, które wywracają ich dotychczasowe podejrzenia do góry nogami.”
Zagadka nie jest tu zbyt skomplikowana, ale jednak trochę wciąga. Detektywistyczna praca wszystkich policjantów może robić wrażenie. Akcja nie toczy się zbyt wartko – być może padający ciągle deszcze niezbyt to umożliwia. Nadkomisarz Banks wszędzie słucha muzyki, wspomina ukochaną z przeszłości, spotyka się z przyjaciółmi, rozmyśla, gotuje coś dobrego do jedzenia, znowu słucha muzyki, rozmawia i rozmyśla… I tak to się toczy, a gdzieś w tle pojawia się rozwiązanie zagadki.
„Moje śliczne”, Karin Slaughter
Z opisu wydawcy:
Pewnego dnia dziewiętnastoletnia Julia zniknęła bez śladu. Tragedia na zawsze naznaczyła jej najbliższych. Ojciec popełnił samobójstwo, a siostry, Claire i Lydia, zerwały ze sobą kontakt.
Mija dwadzieścia lat. Paul, mąż Claire, wpływowy milioner, zostaje zamordowany. Przeglądając jego rzeczy, Claire odkrywa przerażające nagrania, na których ktoś brutalnie gwałci i morduje dziewczyny.
Czy Paul miał z tym coś wspólnego, czy tylko oglądał te filmy? Czy przez osiemnaście lat żyła pod jednym dachem z psychopatą?
Claire i Lydia, dotąd mocno skonfliktowane, rozpoczynają prywatne śledztwo, które okaże się bolesną wędrówką w przeszłość, dowodem, że czas nie leczy wszystkich ran. Siostry docierają blisko prawdy, a komuś bardzo zależy, by nigdy nie wyszła na jaw.
Kim był zatem zmarły mąż Claire? Dobrym mężem i przyjacielem? Czy kłamcą, psychopatą, mordercą? Z każdą kartką powieści Claire i Lydia odkrywają przed nami kolejne tajemnice, które są tak straszne, że aż mam ciarki, gdy ją sobie przypomnę. I można się przyczepić, że mamy tu trochę ograny schemat – żona po śmierci męża dowiaduje się, że zupełnie go nie znała i nie wiedziała nic o jego podwójnym życiu. Można też przyczepić się do cukierkowego zakończenia, tak zupełnie nie pasującego do thrillera.
Mnie czytało się ją dobrze i szybko, książka budziła we mnie grozę, zaskakiwała krzywdą, jaką ludzie potrafią wyrządzić drugiemu człowiekowi. I chciałam doczytać do końca, chociaż zakończenie trochę mnie rozczarowało. Nie jest to pozycja dla każdego, bo jest brutalna i trzeba mieć naprawdę silne nerwy, aby przez nią przebrnąć.
„Blask”, Marek Stelar
Opis wydawcy jest tak długi, że w zasadzie zastępuje połowę książki… Trochę go dla Was skrócę.
„Trzy plany czasowe, trzy wydarzenia i jeden wspólny mianownik: ten sam przez siedemdziesiąt lat. Jego blask przyćmiewa wszystko, nawet zdrowy rozsądek.
1946 rok. Wiktor Krugły po wojennych przejściach przyjeżdża do siostry, która osiedliła się w Szczecinie, i od razu zostaje wplątany w sprawę zabójstwa żydowskiego chłopca, znalezionego w parku, z zaciśniętym w dłoni brylantem.
1978 rok. W Szczecinie ginie młoda prostytutka. Na szyi ma charakterystyczne ślady sznura, który był narzędziem zbrodni.
2018 rok. Agata Prażmowska, szczecińska prawniczka, rozpoznaje w nieletniej ofierze zabójstwa swoją niedawną klientkę.”
Wiktor Krugły dąży do prawdy i sprawiedliwości, nie zważając na przeciwności.
Witold – jego siostrzeniec – esbek, który marzy o lepszym życiu na Zachodzie. Te marzenia sprowadzają go na złą drogę i prowadzą do rozłamu w rodzinie.
I wreszcie córka Witolda, Agata, która po śmierci ojca próbuje dojść do prawdy o rodzinie, odkrywając jeden sekret po drugim.
O co chodzi z tym skarbem? Czy uda się go odnaleźć? Kto morduje młode dziewczyny? Jak to wszystko jest powiązane?
O tym opowie Wam Marek Stelar w swojej powieści.
To było moje pierwsze spotkanie z Autorem. Podejrzewam, że nie ostatnie.
Akcja toczy się wartko, bohaterowie nie są irytujący, ale też nie wzbudzają wielu ciepłych uczuć. Książkę czyta się szybko, nawet jeśli zakończenie jest trochę przesłodzone, to i tak warto po nią sięgnąć.
„Idealna niania”, Georgina Cross
Kolejna książka, po którą sięgnęłam z polecenia Instagrama. Tyle osób o niej wspominało, że nie mogłam się oprzeć. Po entuzjastycznych recenzjach spodziewałam się porywającej lektury.
4-letnia dziewczynka. Apartament jak z bajki. Gosposia. Kucharz. Niepracująca matka. Wysoka pensja.
Czy ta praca może być trudna?
A jednak. Skoro książka należy do thrillerów, czytając pierwsze rozdziały cały czas spodziewałam się zła, które wkrótce musi nadejść…
Gdy Sarah Larsen znajduje ogłoszenie na tablicy korkowej w lobby budynku, w którym mieszka, jedno spojrzenie na adres mówi jej, że to szansa, by zmienić swoje życie, spłacić długi i wreszcie wyjść za mąż za ukochanego. Gdy oferują jej stanowisko, bez zastanowienia podpisuje klauzulę poufności. Niestety z czasem sprawy się komplikują. A życiowa naiwność Sary doprowadza do nieszczęścia.
Spiętrzenie absurdów w tej książce jest aż nieprawdopodobne. Do tego słuchałam książki jako audiobooka, a lektorka jest wybitnie irytująca. Dlatego nie mogę jej zbyt wysoko ocenić.
„Cynamonowe gwiazdy”, Małgorzata Starosta
Sięgnęłam po tę książkę, zachęcona recenzjami na Instagramie. Chociaż ja nie czytam takich książek… Może jednak moi obserwujący ją przeczytają?
Czego nie lubię w książkach Starosty? Że wszyscy bohaterowie doskonale się znają, wszystko o sobie wiedzą, a ja od pierwszej strony się zastanawiam, czy to nie jest kolejna część cyklu…
„Cynamonowe gwiazdy” miały być przerywnikiem między kryminałami.
Dominika właśnie rzuca pracę w korpo. Nie ma pomysłu, co dalej, ale od czego są ukochana Babcia Eleonora i przyjaciółka Aśka? Sprawy się trochę komplikują, gdy w progu staje matka (stosunki między Dominiką i jej rodzicielką są dość napięte), a w księgarni Dominika spotyka TEGO JEDYNEGO. Ile tam się wydarza nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności!
W tle tej miłej historii autorka odkrywa przed nami ciemne strony rynku wydawniczego i przysłowiowego wyścigu szczurów. Zawsze mi się jednak wydawało, że Mordor to nie jedna firma, a całe osiedle biurowców wokół ulicy Domaniewskiej.
Każdy, kto choć trochę liznął tego tortu, powie ci, że tu nic nie jest prawdą. Pisarz wcale nie musi potrafić pisać, bo dobry redaktor poprawi jego książkę.
To książka o poszukiwaniu siebie, o poszukiwaniu miłości, o spełnianiu marzeń i o trudnych relacjach rodzinnych. Po raz kolejny przekonujemy się, że nie wszystko jest takie, jak mogłoby się wydawać. Ciepła, wzruszająca, pachnąca cynamonem książka, idealna na jesienny wieczór.
“Czterdzieści dusz”, Piotr Borlik
Tyle zła w jednym miejscu. Tyle powodów do nienawiści. Już po 4 rozdziałach wiedziałam, że rozwiązanie zagadki nie będzie proste, bo każdy z bohaterów mógłby być mordercą.
Borlik odkrywa przed nami niektóre tajemnice Kościoła, skrzętnie i wszelkimi siłami zamiatane pod dywan, ukrywane w szafach, tuszowane.
Ręka zemsty dosięga jednak po kolei tych wszystkich, którzy zawinili.
Sara Bednarek, młoda policjantka, która ma rozwikłać zagadki morderstw w klasztorze w Kolnie, będącym schronieniem dla czterdziestu duchownych o nadwerężonej reputacji, zostaje rzucona na głęboką wodę tylko dlatego, że jest wierząca… Nie otrzymuje żadnego wsparcia i szybko zdaje sobie sprawę, jej przełożonym bardziej niż na odkryciu prawdy zależy na jak najszybszym wskazaniu kozła ofiarnego. Sara walczy z seksizmem i uprzedzeniami, przyznajmy to – jest bystra i łączy wątki, ale jednak nie radzi sobie w 100 procentach.
Sprawnie prowadzona akcja, wyraziści bohaterowie, dość modny ostatnio temat przestępstw i wykroczeń w Kościele. Czy Borlik wsadził kij w mrowisko? Przekonajcie się sami.
„Koniec gry”, Dawid Ogrodnik, Damian Jankowski
Mateusz, Johnny, Mietek Kosz, Tomek Beksiński, Rahim z Paktofoniki – ile kreacji zapadających w pamięć stworzył Dawid Ogrodnik?
Dawida znam osobiście. Spotkałam go na planie filmu „Chce się żyć”, w którym mój syn wcielił się w postać małego Mateusza. Dawid nie grał Mateusza. On BYŁ Mateuszem – także pomiędzy zdjęciami. Wykonał wtedy tytaniczną pracę.
Zabrało mi kolejne sześć miesięcy, żeby pogodzić się ze sobą i zaakceptować fakt, że nic nie potrafię i jedyne, co mam do zaoferowania, to moja wrażliwość, szczerość i tytaniczna praca.
Z niezwykłą autentycznością i wrażliwością, ale niczego nie ukrywając, Dawid dzieli się z nami swoimi wspomnieniami i przeżyciami. Opowiada o samotności, relacjach, przemocy, mobbingu i nałogach, o tym, co go spotkało w szkole, czego doświadczył na plebanii, jak wyglądały studia aktorskie. Opowiada o stawaniu się dorosłym, o szukaniu sobie miejsca, o wychowywaniu córki. Ale także o tym, że stale broni jakości, wyraża swoje niezadowolenie, jeśli jakość i zaangażowanie zaczynają spadać. Czy dlatego od roku nie otrzymał żadnej propozycji filmowej i nie przeczytał żadnego scenariusza?
Wiem, że takie granie – polegające na zwykłej obecności, uważności – jest najtrudniejszą, a jednocześnie najszlachetniejszą z propozycji spośród aktorskich umiejętności.
Książkę pochłonęłam w jeden dzień. Bardzo ją Wam polecam.
Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Zapisz się na Newsletter. Możesz mi też postawić wirtualną kawę.