W styczniu zdecydowałam się na książki zimowe. W końcu śnieg w zimie jest przyjemny!

A styczeń to taki trudny miesiąc – po świątecznym szaleństwie pozostały tylko krótkie dni, długie popołudnia i wieczory oraz ciemne poranki. Dobrze, gdy pogoda rozpieszcza i jest trochę zimy i słońca – tak jak to było w tym roku. Albo jak trafią się ferie zimowe i można wyskoczyć na narty… Niestety w tym roku musiałam czekać aż do lutego.

W styczniu ogłosiłam na Instagramie i Facebooku moje wyzwanie #WyborneZaczytanie. Co miesiąc czytamy książki z jakimś motywem, który ogłaszam 25 dnia poprzedniego miesiąca. W styczniu to była oczywiście zima i śnieg, bo ja bardzo lubię śnieg w zimie.

Jakie zatem śnieżne książki udało mi się przeczytać w styczniu? Jeśli teraz nie chcecie już czytać nic zimowego, zapiszcie je na przyszły rok, będą wyśmienicie pasować do styczniowych tygodni!

Poniżej znajdziecie moje podsumowanie wybranych styczniowych lektur. Zachęcam do zaglądania do sekcji Współpraca reklamowa, gdzie pojawiają się nowe recenzje.

Zapraszam też do śledzenia mojego profilu na Instagramie. Serdecznie zapraszam na wyzwanie #WyborneZaczytanie. Temat na luty to “Miłość”. Serdecznie zapraszam – przewidziane są nagrody!

„Zjazd rodzinny”, Meghan Quinn

Wydawnictwo Insignis

Martin i Peggy Chance świętują złote gody, a trójka ich dzieci: Ford, Cooper i Palmer mają zaplanować przyjęcie rocznicowe. Okazuje się jednak, że skupiony na pracy Ford, Cooper, któ nie może się otrząsnąć po rozwodzenie i wyzwolona instagramerka Palmer nie są w stanie nie tylko znaleźć miłości w swoim życiu, ale też stawić czoła bratersko-siostrzanej rywalizacji oraz definitywnemu końcowi dzieciństwa.

Moje refleksje:

Zupełnie nie mogę zrozumieć fenomenu tej książki. Owszem, to miła historia o tym, że rodzina jest najważniejsza i razem jesteśmy silni, ale naprawdę nie wierzę w to, że jedna nocna rozmowa może zmazać niesnaski nagromadzone przez wiele lat.

Czy spędziłam z nią miło czas? Tak, ale liczyłam na coś więcej. Śmiałam się może raz, częściej zgrzytałam zębami z irytacji na ciągłe kłótnie i brak zdecydowania dorosłych przecież ludzi.

Trzy romansujące pary, z których w zasadzie nikt nie jest sympatyczny, to trochę za dużo dobrego – na dodatek cała ta historia zmierza tylko w jednym kierunku.

Czy rodzeństwu uda się zorganizować przyjęcie? Czy odbudują więzi między sobą? I wreszcie, czy uda im się znaleźć miłość? O tym musicie przekonać się sami. Nie oczekujcie zaskakującego zakończenia. Jeśli jednak poszukujecie książki dla relaksu, na zimowe wieczory – to ta nada się na pewno.

arrow

„Zawierucha”, Maja Drożdż

Wydawnictwo Dlaczemu

Dwoje poranionych i samotnych, nieufnych ludzi, trafia na siebie w zamieci. Zoe była zmuszona porzucić miasto, które znała od urodzenia i zmienić imię i nazwisko, żeby nikt jej nie mógł znaleźć. Dean, za namową swojego kuzyna, przybywa do małego miasteczka, ale nie jest do końca przekonany, czy osiedli się w nim na stałe. Mężczyzna ma sporo na sumieniu, ale teraz postanawia uporządkować swoje życie.

Jakie sekrety ukrywa Dean? Przed czym ucieka Zoe? Czy tych dwoje ma szansę na wspólne życie? Z jakimi problemami przyjdzie im się zmierzyć i czy dadzą sobie nawzajem drugą szansę?

Jeśli myślicie, że małe zaśnieżone miasteczko jest pełne uroku, możecie być zdziwieni, ile zagrożeń może się w nim skrywać.

Historia jest dość wciągająca, ale niestety pełna błędów językowych (duży minus dla redakcji). Dodatkowo bardzo mnie irytowało stosowanie zwrotu „mój facet” czy „moja kobieta”. W książce nie brakuje napięcia – autorka zresztą bardzo często opisuje negatywne emocje, które władają bohaterami. Dodatkowe uczucie niepokoju wywołuje częsta zamieć i zawierucha śnieżna. Dlatego warto mieć podczas lektury koc i kubek gorącej herbaty.

Maja Drożdż zwraca też uwagę na stereotypy, jakimi często ulegamy, oceniając drugiego człowieka. Podsumowując: mnie ta książka wciągnęła, ale nie porwała i czasem irytowała. Myślę też, że wiele spraw toczyło się zbyt szybko, a niektóre wątki były zbędne. Jestem jednak pewna, że znajdzie wielu wielbicieli. Idealnie też pasowała do zbioru “Zimowe książki”.

arrow

„Osada”, Michał Śmielak

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Nie pamiętam Bożego Narodzenia w 1978 roku – miałam wtedy raptem 5 lat. Zimy stulecia też nie pamiętam, a przecież musiała dotknąć nas wszystkich. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, komunikacja była niemal niemożliwa nawet w dużych miastach, a co dopiero w małych osadach.

W ten właśnie zimowy, skuty lodem i przykryty śniegiem czas przenosi nas Michał Śmielak. Ale nie zima jest tu najważniejsza.

W maleńkiej wsi położonej u stóp Karkonoszy, odciętej od świata, młody milicjant Jan Ryś spędza pierwsze od dawna Boże Narodzenie w gronie najbliższych. Pierwszego dnia świąt na środku wsi zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny, rozpoczynając całą serię zbrodni, których sprawcą musi być ktoś z mieszkańców osady…
Czy niedoświadczony milicjant będzie w stanie wytropić mordercę? Ile prawdy jest w powtarzanej przez starszych mieszkańców legendzie, że wieś nawiedziła Mara, demon mrozu i śmierci, który już niegdyś zebrał krwawe żniwo?

Moje refleksje:

Historię poznajemy ze wspomnień emerytowanego już Jana Rysia, kiedy to, czterdzieści lat po tamtych wydarzeniach, policjanci z Archiwum X wzywają go na przesłuchanie dotyczące zbrodni z 1978 roku.

Autor umiejętnie buduje napięcie, budzi ciekawość czytelnika, myląc tropy, podrzucając okruchy na temat wydarzeń, tak że co chwilę spodziewamy się, iż już mamy rozwiązanie zagadki. Intryga jest jednak tak zagmatwana, a społeczność tak hermetyczna, że znalezienie sprawcy jest nielada wyczynem. Mnie się nie udało! Do tego ten ciągle padający śnieg, zaspy i trzaskający mróz tworzą niezwykły klimat dla powieści. Jeśli poszukujecie intrygującego kryminału, który będzie was trzymać w napięciu do ostatniej strony, zaopatrzcie się w ciepły koc i kubek gorącej herbaty, i sięgnijcie po „Osadę” Michała Śmielaka. To idealna książka na półce “Zimowe książki”.

arrow

„Dwunasty”, Aldona Reich

Wydawnictwo Vectra

Czy istnieje zemsta idealna? Można żyć, planując zemstę przez całe lata? Jakie zdarzenia mogą do tego doprowadzić? Jest Wigilia, wszyscy w pośpiechu szykują się do wieczerzy, tylko jeden mieszkaniec Zielonej Góry wymierza sprawiedliwość za zbrodnię sprzed 12 lat.

Kim jest wymierzający swoim ofiarom karę tajemniczy Jerry? Co nim kieruje? Dlaczego ofiar ma być 12, tyle co potraw na wigilijnym stole? I czy na pewno nie są one przypadkowe? Co może bowiem łączyć lekarza, mechanika samochodowego, księgową czy przedsiębiorcę? Gdy prowadzący śledztwo komisarz Ryszard Kmita i sierżant Andrzej Eliasz w trakcie intensywnego i zaskakującego śledztwa usiłują połączyć kolejne zbrodnie, okazuje się, że wyniki ich postępowania prowadzą wprost do struktur policji i prokuratury.

Moje refleksje:

„Dwunasty” to niezwykle wciągający kryminał, trzymający w napięciu tak bardzo, że nie chciało się go odkładać. Bardzo mroczna atmosfera śledztwa, zaskakujące zwroty akcji i goniący policjantów czas – bo do północy zostało niewiele… Cały czas zastanawiamy się, kto będzie dwunastą ofiarą?

Zakończenie mnie całkowicie zaskoczyło – byłam pewna, że sprawcą jest ktoś inny.

Aldona Reich stworzyła powieść o złych decyzjach i ich tragicznych konsekwencjach. Powieść, która piętnuje znieczulicę i odwracanie wzroku od drugiego człowieka. Ale też powieść o ogromnym bólu, tak wielkim, że nie pozostawiającym miejsca na żałobę czy jakąkolwiek nadzieję. Bardzo polecam miłośnikom takich mrocznych, zagadkowych i dających do myślenia historii. Książka idealnie wpisuje się w wyzwanie #WyborneZaczytanie (Zimowe książki), a także #KsiążkoweImpresje – jest to dla mnie bowiem absolutna nowość, nigdy wcześniej nie czytałam książek Autorki.

arrow

„Morderstwo w zimowy dzień”, Merryn Allingham

Wydawnictwo: Mando

Cykl: Flora Steele (tom 2)

Najwyraźniej bujanie w obłokach i spokojna egzystencja nie są dla Flory. Flora i Jack są dobrymi przyjaciółmi, ale widać, że zaczyna między nimi iskrzyć. Pewnego styczniowego dnia Flora i Jack wybierają się do miasta, a podczas spaceru po molo Flora odkrywa we wzburzonych wodach ciało młodej kobiety. Jest zszokowana, gdy odkrywa, że ofiarą jest ktoś, kogo zna…

Policja uznaje tę śmierć za wypadek albo samobójstwo, jednak Flora nie odpuszcza i stara się wytropić sprawcę. Jest przekonana, że kłótnia na przyjęciu, odwołana wizyta u fryzjera i czerwony pompon znaleziony na molo to wskazówki, które jej pomogą. Kto zatem z mieszkańców miasteczka Abbeymead jest winien? Raymond, porzucona pierwsza miłość? Harry – najnowszy ukochany? A może Evelyn, jego zazdrosna żona?

Muszę przyznać, że czytało mi się ją lepiej niż pierwszy tom! Trochę przygnębiający jest smutek panujący w miasteczku. Najwyraźniej jego mieszkańcy jeszcze się nie otrząsnęli po wydarzeniach z pierwszej części. Jedynie Flora jest pełna werwy.

Nie jest to kryminał wysokich lotów, ale ma swój urok. Jestem pewna, że fanom kryminałów w stylu Agathy Christie bardzo się spodoba. Idealnie też wpisuje się w wyzwanie “Zimowe książki”, nawet jeśli to zima typowo brytyjska.

Książki styczniowe – Podsumowanie

Myślę, że z powyższej listy zimowych książek wybierzecie coś dla siebie. Odsyłam też do działu Współpraca reklamowa – pojawiło się tam kilka nowych recenzji książek, które otrzymałam od wydawnictw. Gorąco polecam.

Joanna Tkacz

Autorka: Joanna Tkacz

Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.

Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.

Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.

Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.

Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.

Podobało Ci się?

Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.  

Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.

Powiązane wpisy