Książki na jesień? Z jesienną okładką, dziejące się jesienią? Ciepłe i otulające, czy raczej mroczne? A może by przeczytać te, które od dawna leżą na półce? Jakim kluczem Wy się kierujecie przy wybieraniu kolejnej lektury?
W październiku współpracowałam z wydawnictwem Skarpa Warszawska i Filia. Recenzje ich książek znajdziecie w dziale Współpraca reklamowa. Bardzo je Wam polecam.
Czy udało mi się też przeczytać inne wymarzone książki jesienne ? Oczywiście! Jestem pewna, że Was zaciekawią.
Październikowym tematem mojego wyzwania była jesień. Oryginalnie, prawda? Czy udało mi się przeczytać jakieś książki z motywem jesieni? Sami się przekonajcie!
Jeśli zastanawiasz się:
- jak się rozkręca nowa seria Mike’a Omera,
- jak sobie poradzić z rozwodem,
- jaka jest jesień w kolorze syropu klonowego,
- jak potoczą się losy domowego frontu,
- czy uda się uratować niewinnie skazanego na karę śmierci,
zajrzyj na moją październikową półkę z książkami. Czy znajdziesz tam wymarzone książki jesienne? Po którą z nich sięgniesz? A może któreś już znasz? Napisz do mnie – będę niezmiernie uradowana.
Zapraszam też do śledzenia mojego profilu na Instagramie. Serdecznie zapraszam na wyzwanie #WyborneZaczytanie. Temat na listopad to “Mroczny listopad”. Serdecznie zapraszam – przewidziane są nagrody!
Poniżej znajdziecie podsumowanie wybranych listopadowych lektur:
- „Zgubny wpływ”, Mike Omer
- „Rozwód”, Moa Herngren
- „Jesień w kolorze syropu klonowego”, Anna Chaber
- „Na domowym froncie”, Kristin Hannah
- „Zeznanie”, John Grisham
„Zgubny wpływ”, Mike Omer
Na Mike’a Omera zawsze znajdę czas. Tym bardziej, że „Zgubny wpływ” to początek nowej serii. Tym razem główną bohaterką jest Abby Mullen.
Abby Mullen pracuje w NYPD, negocjując z porywaczami i szkoląc policyjnych negocjatorów i radząc sobie z najróżniejszymi scenariuszami. Nic już nie jest w stanie jej zaskoczyć.
Pewnego dnia dzwoni do niej Eden Fletcher, z którą, jak się później okaże, Abby wychowywała się w sekcie Mosesa Wilcoxa. Sekcie, w której doszło do krwawej masakry, a przeżyły ją właśnie Eden, Abby i Isaac.
Od tamtej pory nie miały ze sobą kontaktu, ale teraz Eden potrzebuje pomocy Abby: ktoś porwał jej syna Nathana i domaga się 5 milionów dolarów okupu. Abby angażuje się w wydarzenia, lecz nie może się nadziwić, dlaczego porywacz wziął na cel Eden, która nie dysponuje ani majątkiem, ani znajomościami.
Kim może być tajemniczy porywacz? Czym się kieruje? Jaką rolę odgrywa w tym córka Eden, Gaby? Czy Abby uda się zapanować nad traumatycznymi wspomnieniami i odnaleźć Nathana?
„Sekty niekoniecznie muszą się wiązać z religią. I często nie robią nic nielegalnego. Sekcie potrzebni są tylko gorliwi wyznawcy skupieni na jednej sprawie.”
Autor w mistrzowski sposób kreśli sposób działania sekt, pozyskiwania nowych członków, umiejętnie buduje napięcie i powoli odkrywa puzzle tej układanki. Pokazuje, że sekty potrafią zwerbować każdego, biednych, bogatych, wykształconych, pobożnych i niewierzących. Abby jest wspaniałą negocjatorką, do tego samotną matką, która czasem sobie nie radzi ze swoimi dziećmi – dzięki temu jest jeszcze bardziej wiarygodna i po prostu daje się lubić.
Temat sekt i porwań dzieci nie jest łatwy, dlatego ta książka jest tak poruszająca. Zakończenie jest zaś tak zaskakujące, że od razu ma się ochotę sięgnąć po kolejną część. Bardzo polecam tym, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać autora.
„Rozwód”, Moa Herngren
Jakie pomieszczenie w domu/mieszkaniu lubicie najbardziej?
Pytam o to bez powodu, bo w książce „Rozwód”, autorstwa Moa Herngren, istotne miejsce w życiu bohaterki zajmuje kuchnia.
Bea i Niklas są pozornie idealnym małżeństwem, z długoletnim stażem. Małżeństwem, które wiedzie wygodne życie w jednej z bogatych dzielnic Sztokholmu. Niklas jest lekarzem pediatrą, Bea pracuje w Czerwonym Krzyżu, zajmuje się domem i nastoletnimi córkami bliźniaczkami.
Jednak pewnego gorącego lata dochodzi do rozpadu tego z pozoru idealnego związku.
Po przyziemnej kłótni o błahą sprawę Niklas wychodzi z domu, by odreagować. Gdy po kilku godzinach wciąż nie ma go w domu, irytacja jego żony Bei ustępuje miejsca lękowi, że doszło do czegoś strasznego. Prawdziwy szok kobieta przeżywa jednak w chwili, gdy dowiaduje się, że wprawdzie nic się nie stało, nie doszło do żadnego wypadku… ale jej małżeństwa już nie ma. Jej miły pogodny mąż chce rozwodu, a zrozpaczona i zdezorientowana Bea zastanawia się, czy to naprawdę powinno być dla niej niespodzianką.
Czytając tę książkę miałam bardzo mieszane uczucia. Autorka umiejętnie splotła tutaj dwa punkty widzenia: Bei i Niklasa.
Początkowo bohaterowie irytowali mnie do granic możliwości: egoistyczna i wiecznie poirytowana Bea, która chce o wszystkim decydować, zachowujący się jak mały chłopiec Niklas, który sam nie wie czego chce.
Co mnie uderzyło w trakcie lektury? Ich całkowicie odmienne podejście do kryzysu w związku: Bea próbuje ratować małżeństwo za wszelką cenę, bo chce odzyskać swoje dawne życie, nawet jeśli nie wszystko było w nim idealne. Natomiast Niklas, który czuje się przytłoczony życiem, wcale nie jest zainteresowany naprawianiem czegokolwiek, jakby tego małżeństwa nigdy nie było.
Bea nie potrafi sobie wyobrazić życia bez Niklasa, który jest nie tylko jej kochanym mężem, ale także najlepszym przyjacielem. Do wszystkiego, co mają, doszli wspólnie.
Z każdą kolejną stroną bardziej współczułam Bei, bo na koniec to ona wszystko straciła: mieszkanie, które było jej oczkiem w głowie, rodzinę Niklasa, którą uważała za swoją, ukochane miejsce na ziemi, rodzinne święta i poczucie bezpieczeństwa, a nawet jedną córkę. I trzymałam za nią kciuki, żeby sobie to wszystko poukładała, odnalazła siebie i zaczęła żyć na nowo.
Została wykluczona ze wszystkiego, co kiedyś było całym jej życiem, odseparowana od ludzi, którzy do niedawna dawali jej poczucie bezpieczeństwa, a teraz jej nie chcą.
Czy jej się to udało? Musicie przekonać się sami. Rozwód jest niezwykle trudnym przeżyciem, a ta książka wyraźnie to obrazuje. Mnie się podobała.
„Jesień w kolorze syropu klonowego”, Anna Chaber
Dzisiaj mam dla Was książkę Anny Chaber „Jesień w kolorze syropu klonowego”, przeczytaną w ramach mojego wyzwania #WyborneZaczytanie.
Lena szuka ucieczki od problemów u swojej ciotki w Kanadzie. Ma kanadyjski paszport, więc sprawa jest trochę łatwiejsza. Przed czym ucieka? Nie wiadomo.
Jonathan jest dziennikarzem celebrytą, który zbiera materiały do książki. Pewnego dnia wpadają na siebie w kawiarni… Gdy połączy ich starcie z niedźwiedziem i nieoczekiwana propozycja pracy, będą razem przemierzać jesienną Kanadę wzdłuż i wszerz.
Oczywiście w przerwach między researchem i wywiadami nie może zabraknąć chwili na pumpkin latte, wycieczki nad Niagarę i spacerów przez złoto-czerwone aleje klonowe.
Życie zdaje się dążyć do szczęśliwego zakończenia, aż nagle przeszłość daje o sobie znać. Przed czym ucieka Lena? Co skrywa Jonathan? Czy oboje będą w stanie pokonać przeciwności losu i znaleźć szczęście? I jak bardzo w realizacji ich planów przeszkodzi im pandemia covid?
Cytat, który mi się bardzo spodobał z racji wykonywanego zawodu: „Chyba marna ze mnie asystentka, jeśli potrafisz się beze mnie obejść.”
To ciepła, słodka jak syrop klonowy opowieść o dwójce samotnych, trochę poranionych ludzi, którzy mają szansę na wspólną przyszłość. Nie zabrakło też trudnych tematów, rozliczenia z przeszłością i historii Kanady w tle. Zakończenie jest przewidywalne, jak to w takich historiach bywa, ale nie zmienia to faktu, że książkę Anny Chaber czyta się z przyjemnością, nawet jeśli Lena – niby dziewczyna poukładana i zorganizowana – jest wyjątkowo głupiutka i naiwna, bez jakiegokolwiek pojęcia o świecie czy chociażby kraju swojego urodzenia. To idealna, odmóżdżająca powieść na jesienne dni.ie przetrwać najtrudniejszy czas. Bardzo serdecznie polecam, wzruszenie murowane.
„Na domowym froncie”, Kristin Hannah
Wyobraźcie sobie, że musicie dzisiaj usiąść i napisać list pożegnalny do swoich dzieci, partnerów i najbliższej przyjaciółki… Nie jest to proste zadanie.
Przed takim właśnie zadaniem stanęła Joleyn, zwykła amerykańska żona i mama, a przy tym pilotka helikoptera i żołnierka Gwardii Narodowej, która nagle pewnego dnia zostaje wysłana na tzw. misję pokojową do Iraku. Misję pokojową, która z pokojem nie miała nic wspólnego, a kosztowała wiele ludzkich istnień. Nagle nieistotne stają się problemy nastoletnich dzieci, problemy w domu i małżeństwie, bo trzeba wsiąść do helikoptera i zbierać zestrzelonych kolegów na froncie.
Jak na tę wiadomość zareagują Michael, Betsy i Lulu? Jak poradzą sobie ich rodziny przez rok trwania misji? Tym bardziej, że Michael wcale nie jest zaangażowanym ojcem i kochającym mężem i zupełnie nie akceptuje pracy Joleyn…
Jak Jo może ich zostawić na tak długo? A co, jeśli nie wróci? Jak ma do nich pisać i dzwonić, opowiadać, co u niej słychać? Czy między nią i Michaelem może znowu być dobrze?
Całe szczęście, że Joleyn ma przy sobie Tami, najbliższą przyjaciółkę, a także swoją wspaniałą załogę, na którą zawsze może liczyć. Wspólnie próbują stawić czoło wrogowi, który czai się na każdym kroku, walczyć z upałem i wszechobecnym pyłem, radzić sobie z tęsknotą za domem.
„Ten Sam Szajs, Inny Dzień. Tak właśnie wygląda ostatni miesiąc w Iraku.”
Niestety opis wydawcy zdradza aż za wiele z fabuły – na szczęście nie przeczytałam go przed lekturą. Ta książka mnie roztrzaskiwała powoli. Autorka stworzyła opowieść tak pełną emocji, że czytałam ją ze ściśniętym sercem. Płakałam razem z Lulu, złościłam się razem z Betsy i na Betsy, trzymałam kciuki za obie pilotki, i tylko czasami kręciłam głową w niedowierzaniu, że Jo i Michael nie mogą się porozumieć…
„Już nie była pilotem, nie była żołnierzem i właściwie nie była żoną. Kim więc była?”
Jak wielu młodych ludzi straciło życie, jak wielu wróciło do domu okaleczonych fizycznie i psychicznie, z zespołem stresu pourazowego PTSD, jak wielu nie uzyskało żadnej pomocy. To niezwykle ważna książka, także w kontekście wojny, która toczy się za naszą granicą. Bardzo polecam – ale nie czytajcie opisu na okładce.
„Zeznanie”, John Grisham
Amerykańskie południe, oskarżony niewinny czarny chłopak, biała ława przysięgłych, biały prokurator i biała sędzia. Czy jest szansa na wstrzymanie egzekucji?
Donté Drumma to czarny chłopak z niewielkiego miasta w Teksasie, lokalna gwiazda futbolu, pewnego dnia wylądował za kratami, choć nie popełnił zarzucanych mu czynów. Za uprowadzenie, zgwałcenie i zamordowanie białej koleżanki z liceum został skazany na karę śmierci.
Prawdziwemu sprawcy udało się uniknąć sprawiedliwości. Nie ma pojęcia, jak to się stało, że policja zgarnęła niewłaściwego człowieka, i szczerze mówiąc, nie bardzo go to obchodzi. Uważnie obserwuje proces i czuję ulgę, gdy ława przysięgłych uznaje Drummę za winnego. Po dziewięciu latach Travis Boyette, który odsiadywał w Kansas wyrok za inne przestępstwo, wychodzi warunkowo z więzienia z powodu guza mózgu. Czy nękają go wyrzuty sumienia? To pytanie zadaje sobie pastor Keith Schroeder, do którego zgłasza się Boyette z informacjami o swoim czynie.
Tymczasem Drummie, siedzącemu w celi śmierci od 9 lat, pozostają cztery dni do egzekucji. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem – ale czy teksański system sprawiedliwości, uwielbiający karę śmierci, jest w stanie przyznać się do błędu? Czy pastor Schroeder i adwokat Robbie Flak uratują Donté? Przecież brakuje dowodów, ciała i narzędzia zbrodni, pojawiają się natomiast zeznania prawdziwego sprawcy…
John Grisham porwał mnie po raz kolejny. Pokazał przerażający obraz amerykańskiego Południa, bezduszność i całkowitą bezkarność policji, prokuratury i policji. Ta historia nie dzieje się w latach 60-tych! To wszystko wydarzyło się u progu XXI wieku – jak widać, na Południu nadal niewiele się zmieniło. Autor pokazuje, jak niewielkie znaczenie ma życie czarnego, niewinnego dzieciaka, jak niewielkie znaczenie ma prawda, skoro śledczy mogą kłamać do woli i nie zdarza się, żeby detektyw albo prokurator zostali postawieni w stan oskarżenia za pomyłkę sądową.
„W Teksasie można się czuć gorszym z wielu powodów, ale żyć w społeczności, w której jeszcze nie doszło do żadnej egzekucji, to prawdziwa żenada.”
Czytajcie Grishama. „Czas zabijania”, „Czas zapłaty”, „Komora”, a teraz „Zeznanie” – to niezwykle poruszające, dające do myślenia książki. Bohaterowie są tak prawdziwi, jakby stali obok nas. Wydarzenia pędzą jak szalone. Z napięciem czekamy, co się wydarzy, czy dojdzie do zamieszek, czy uda się wstrzymać egzekucję. To niesamowita książka. Bardzo polecam.
Książki październikowe – Podsumowanie
Myślę, że z powyższej listy wybierzecie idealne książki na jesień. Odsyłam też do działu Współpraca reklamowa – pojawiło się tam kilka nowych recenzji książek, które otrzymałam od wydawnictw. Gorąco polecam.
Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.