To była prawdziwa feeria barw na mojej czytelniczej półce — od energetycznej czerwieni, przez delikatne pastele, aż po soczyste pomarańcze. A wszystko po to, by odkrywać nowe historie i autorów, którzy potrafią zaskoczyć kolorem — nie tylko na okładce!

A Ty? Po jakie kolory i litery sięgnąłeś w czerwcu?

Dołącz do mojego wyzwania #WyborneZaczytanie i daj się porwać lekturom w najróżniejszych barwach.

Nie zapomnij zajrzeć na mój profil na Instagramie — co miesiąc czekają tam na Ciebie nowe tematy i nagrody dla najbardziej zaczytanych!

Poniżej znajdziesz podsumowanie czerwca w czerwieni. Sprawdź, jakie książki z czerwienią, pastelami, pomarańczami i literką „N” skrywały okładki w tym miesiącu — może znajdziesz coś, co od razu trafi na Twoją listę „do przeczytania”?

„Zło”, Katarzyna Wolwowicz

Cykl: Olga Balicka (tom 9)

Lubicie nieoczywiste i zaskakujące zakończenia? Jeśli tak, przeczytajcie najnowszą część o Oldze Balickiej… Popatrzcie też na tę czerwień na okładce.

Dziewiąta część serii z Olgą Balicką zaczyna się mocnym uderzeniem. W mroźną, bezwzględną noc ktoś podrzuca do kontenera na śmieci zwłoki nastoletniej dziewczyny. Sprawę przejmuje komisarz Balicka wraz ze swoim niezawodnym zespołem, próbując rozwikłać, kim była ofiara i kto mógł dopuścić się tak brutalnego czynu. Wkrótce okazuje się, że to dopiero początek makabrycznej układanki – zaginęła kolejna nastolatka, a każda kolejna informacja tylko pogłębia mrok tej sprawy…

Tymczasem Iwona Kolibra, kobieta po przejściach, właśnie zaczyna zaznawać spokoju na emeryturze, kiedy otrzymuje list z ośrodka adopcyjnego. Trzydzieści pięć lat temu oddała do adopcji swoją córkę – teraz dowiaduje się, że dwadzieścia lat temu dziewczynka zaginęła, a policja być może właśnie odnalazła jej szczątki. Czy to możliwe, że tajemnice sprzed dekad mają dziś tragiczne zakończenie? I czy Iwona znajdzie w sobie siłę, by stawić czoło tej przerażającej prawdzie?

Jakie powiązania łączą zniknięcia rozciągnięte na całe dwie dekady? Czy Olga zdąży uratować ostatnią porwaną dziewczynkę, zanim będzie za późno? I jaką osobistą tragedię będzie musiała udźwignąć tym razem?

„Zło” nie jest tu tylko tytułem – ono czai się w tle niemal każdej sceny. Wciąga, przeraża, nie pozwala odetchnąć. Wolwowicz stopniowo odkrywa przed czytelnikiem kolejne warstwy mroku, snując opowieść, od której trudno się oderwać. Napięcie rośnie z każdą stroną, a finał… cóż, finał sprawia, że człowiek ma ochotę zawołać: Pani Kasiu! Tak się nie robi! Nie kończy się w takim momencie! Jak mamy wytrzymać do kolejnej części?!

Jeśli jeszcze nie znacie Olgi Balickiej, koniecznie sięgnijcie po tę serię. Emocje gwarantowane. Ja już nie mogę się doczekać, co będzie dalej.

arrow

„Synowie wojny”, Jagna Rolska

Cykl: Czas niepokoju (tom 3)

Sięgacie po literaturę wojenną? Ta książka od dawna czekała na półce, a jej okładka idealnie wpasowała się w wyzwanie Ady “kolorowe impresje” – jest taka piękna pastelowa.

Po lekturze drugiego tomu wiedziałam doskonale, że trzecia część nie będzie łatwa. W końcu przenosimy się do roku 1939 – Warszawa staje się miastem ogarniętym wojną, a część bohaterów to osoby pochodzenia żydowskiego…

Beztroskie życie w stolicy rozpływa się jak sen. Na miasto spadają niemieckie bomby, a żydowscy mieszkańcy zostają poddani coraz bardziej dotkliwym restrykcjom i prześladowaniom. Codzienność staje się walką o przetrwanie – surową i bezlitosną.

Życie w okupowanej Warszawie z każdym dniem nabiera ciemniejszych barw, a społeczne podziały coraz mocniej się zarysowują.
W pogrążonym w chaosie szpitalu żydowskim, ograbionym ze sprzętu i resztek leków, Helena i Michał robią wszystko, co możliwe, by pomóc potrzebującym. Malinowscy próbują utrzymać warsztat rękawiczniczy, drżąc o los zaginionego Poldka. Z kolei aktor Konrad Werner zostaje zmuszony do odegrania najtrudniejszej roli w swoim życiu – roli, która niesie ze sobą ogromne ryzyko i może kosztować go wszystko.

Historia znów toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych. Współcześnie Julia i Filip kontynuują żmudne odkrywanie przeszłości swojej rodziny. Analizując zachowane dokumenty i fotografie, próbują ułożyć układankę losów sprzed dekad. Jakie tajemnice skrywa pamiętnik prababki Krystyny? Co jeszcze kryje się między wierszami?

Jagna Rolska wprowadza nas w realia Warszawy rozdzielonej murem getta z ogromną dbałością o szczegóły. Jej opisy są realistyczne, poruszające i pełne emocji. Głód, Umschlagplatz, likwidacja getta, konspiracja, walka z okupantem – ale także codzienne, ciche akty odwagi i… miłość. Autorka w przejmujący sposób kończy swoją trzytomową sagę. I choć nie brakuje momentów trudnych i bolesnych – są też chwile pełne wzruszeń i nadziei. Cieszę się, że w końcu sięgnęłam po książkę, która od dawna czekała na przeczytanie. To historia, która zostaje w sercu na długo.

arrow

„Zła przeszłość”, Mieczysław Gorzka

Czy zdarza Wam się wracać do ulubionych bohaterów, jak do starych znajomych – z ekscytacją, ale też lekkim niepokojem, co tym razem przygotował dla nich los?
Ja właśnie tak mam z komisarzem Zakrzewskim. I kiedy tylko w moje ręce trafił kolejny tom serii, wiedziałam, że czeka mnie mocna, wielowątkowa historia z dobrze znanymi, ale nie mniej zaskakującymi postaciami. Do tego ta czerwień!

Komisarz Zakrzewski to bohater wyjątkowo intrygujący – choć bywa także irytujący. Ale właśnie za tę jego złożoność i upór mam do niego ogromną słabość, dlatego z ogromną radością sięgnęłam po kolejny tom tej serii.

Tym razem wraca koszmar sprzed lat – seryjny morderca zwany Prorokiem. Atakuje znów według dobrze znanego schematu: podchodzi do kobiet, przepowiada im śmierć, a po kilku dniach brutalnie odbiera im życie. Dochodzenie prowadzi podkomisarz Karina Buczko, jednak mimo ogromnego zaangażowania zespołu śledczego, sprawca wciąż wymyka się sprawiedliwości. A Zakrzewski? Oficjalnie przeszedł na emeryturę. Tylko czy on naprawdę potrafi usiedzieć w miejscu?

Z Warszawy przyjeżdża dobrze znana czytelnikom Paulina Czerny, by przyjrzeć się sprawie z przeszłości – tej, która zakończyła się bez wyjaśnienia i pozwoliła Prorokowi zniknąć na lata. Szybko okazuje się, że ślady z tamtego dochodzenia… po prostu zniknęły z policyjnego magazynu. Ktoś celowo mataczył? A może sam Prorok miał (lub nadal ma) kogoś po swojej stronie?

Karina Buczko zmaga się nie tylko z bezwzględnym przestępcą, ale i z własnymi demonami. Jej nowy partner, Ireneusz Bąk, również nie jest wolny od ciężaru przeszłości. Czy zła przeszłość, która ściga bohaterów, okaże się silniejsza niż ich determinacja i pragnienie sprawiedliwości?

Zakrzewski i Irek nie zamierzają się poddać – obaj mają wyjątkowy instynkt, który nie raz poprowadził ich przez najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki.

A ta historia? Jest nie tylko zawiła i wielowątkowa, ale też nie pozwala złapać oddechu – akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa. Z zapartym tchem śledziłam kolejne tropy, z całego serca kibicując bohaterom w ich walce o prawdę.

Zaskakujące zwroty akcji, świetnie poprowadzona narracja, doskonale zarysowane postaci i trudne, ale potrzebne tematy – takie jak molestowanie czy przemoc – sprawiają, że trudno oderwać się od tej książki. To thriller, który nie tylko trzyma w napięciu, ale też skłania do refleksji. A do tego idealnie dobrany lektor (jeśli słuchacie audiobooka) to wisienka na torcie.

Czy można chcieć więcej? Dla mnie – zdecydowanie nie. To była emocjonująca literacka podróż. Czekam już na kolejną!

arrow

„Północne siostry”, Magda Knedler

Cykl: Ścieżki nadziei (tom 2)

Co prawda nie ma na okładce czerwieni (może odrobinkę), ale książkę po prostu chciałam przeczytać. Byłam ciekawa, co wydarzy się u Praksedy i Anieli.

Bohaterki poprzedniego tomu próbują ułożyć sobie życie na nowo, ale los – jak to często bywa – ma wobec nich zupełnie inne plany. Prakseda, świeżo upieczona mężatka, szykuje się do wymarzonej podróży poślubnej. Jej szczęście zostaje jednak nagle zakłócone wiadomością, która budzi niepokój i rzuca cień na cały wyjazd. Aniela, hrabina von Goltz, spodziewa się dziecka i przebywa na wyspie Rügen tylko z mężem i wierną służącą Fridą. Ale czy naprawdę tylko z nimi?

Coś w tej historii nie daje Praksedzie spokoju – i wcale się jej nie dziwimy. Czyżby jej siostra rzeczywiście zdołała naprawić swoje życie, uleczyć związek i zajść w ciążę? Wątpliwości bohaterki rosną, a z nimi napięcie u czytelnika. I niestety – okazuje się, że intuicja Praksedy nie zawiodła. Tragedia na Rügen zmusza ją i jej męża do nagłego powrotu. Sielanka ustępuje miejsca niepokojowi, a rodzinne sekrety powoli wychodzą na jaw…

Co ukrywa Aniela? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Frida? Czy siostry wreszcie znajdą drogę do siebie? I jaką rolę w tej delikatnej relacji odegra Albert?

Pierwszy tom wciągnął mnie bez reszty, dlatego z ogromną radością sięgnęłam po kontynuację – i nie zawiodłam się ani przez chwilę. Tym razem to Aniela staje się centrum wydarzeń, i ku mojemu zaskoczeniu… zaczęłam jej kibicować. Jej przemiana, choć subtelna, jest wiarygodna i poruszająca. Magda Knedler po raz kolejny stworzyła opowieść, która angażuje emocjonalnie, nie pozwala się oderwać i zostaje z czytelnikiem na dłużej.

Autorka z wielką wrażliwością podejmuje tematy trudne i bolesne: przemoc domową, zależność kobiet od mężczyzn, lojalność i miłość, która potrafi ranić równie mocno, jak leczyć. Nie brakuje też wątków patriotycznych, które dodają głębi i historycznego kontekstu.

Prakseda tym razem schodzi nieco na drugi plan, być może za sprawą swojego błogosławionego stanu. Za to Frida – tajemnicza i coraz bardziej intrygująca – zdecydowanie zyskuje na znaczeniu. Jestem przekonana, że odegra jeszcze ważną rolę w dalszej części historii.

Cykl „Ścieżki nadziei” po raz kolejny skradł mi serce. To książka mądra, pełna emocji i nieoczywistych relacji. Polecam ją z całego serca – jestem pewna, że i Wy znajdziecie w niej coś, co zostanie z Wami na długo.

arrow

„Nie mów nikomu”, Karolina Wójciak

Wyzwania czytelnicze to coś w rodzaju drogowskazów – pomagają mi wybrać książki na kolejny miesiąc. W czerwcu u Gosi padło na literę N. Dlatego zapraszam Was na recenzję książki przeczytanej w ramach wyzwania #Czytamyzbiblioteczki. Nie ma czerwieni, ale jest N.

To niezwykle mroczna opowieść o tajemnicach z przeszłości, rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach czasowych.

ROK 2022:
Po śmierci ojca Nathan wraca z Madrytu do Polski. Choć nie planował zabierać ze sobą żony, Margo postanawia towarzyszyć mu w podróży do rodzinnego domu. Nigdy wcześniej tam nie była, nie znała też teścia. Do tej pory nie zaprzątało jej to głowy – ale po przyjeździe, widząc dom i warunki, w jakich żył ojciec Nathana, zaczyna zadawać sobie pytania. Dlaczego mąż ukrywał przed nią prawdę? Co wydarzyło się w tym domu, że Nathan po przekroczeniu jego progu staje się kimś zupełnie innym?

Tymczasem Marcin, po 25 latach spędzonych w więzieniu za zabójstwo policjanta, wychodzi na wolność. Czy uda mu się naprawić błędy przeszłości, czy potwierdzi tezę, że raz skazany nie potrafi już żyć zgodnie z prawem?

ROK 1997:
Zbyszek jest policjantem, ma kochającą żonę i z pozoru idealne życie. Wkrótce ma urodzić się ich dziecko. Pracuje w spokojnym, małym miasteczku, gdzie – jak się wydaje – przestępczość nie istnieje. Każdy zna tu każdego. Ale czy naprawdę wystarczająco dobrze, by uniknąć tragedii? Spotkanie z nowym kolegą Jurkiem okazuje się mieć nieoczekiwane konsekwencje.

Mimo interesującego pomysłu, książka nie do końca przypadła mi do gustu. Przede wszystkim – niemal wszyscy bohaterowie są trudni do polubienia. Margo bywa irytująca i zachowuje się nielogicznie, Anna i Zbyszek są naiwni aż do przesady, a Nathan z dnia na dzień staje się tak toksyczny, że chwilami wygląda to wręcz karykaturalnie.

Akcja rozwija się bardzo powoli – dopiero w połowie robi się nieco ciekawiej. Choć historia zawiera sporo tajemnic, mroku i zwrotów akcji, całość sprawia wrażenie chaotycznej i nie do końca przemyślanej. Momentami miałam trudność z nadążeniem za wydarzeniami – gubiłam się w tym, kim jest Marcin i o co właściwie chodzi Olafowi.

Nie przekonała mnie ta historia. Choć potencjał był spory, to niestety nie został w pełni wykorzystany. Dialogi często wypadają sztucznie, a zakończenie – moim zdaniem – było kompletnie niezrozumiałe i mocno naciągane.

Podsumowując: miało być intensywnie, mrocznie i wciągająco – wyszło dość przeciętnie. Szkoda.

arrow

„Ciemna woda”, Charlotte Link

Znacie książki Charlotte Link? To moja absolutnie ulubiona niemiecka autorka, dlatego z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić – bez wahania i z całego serca. Co prawda nie ma czerwieni na okładce, ale za to są kolory pastelowe!

Charlotte Link po raz kolejny sięga po swój sprawdzony duet: Kate Linville i Caleba Hale’a. Historia zaczyna się szesnaście lat wcześniej, w czasie burzliwej nocy na zachodnim wybrzeżu Szkocji. Dwie rodziny biwakujące w odludnym miejscu zostają brutalnie zaatakowane przez zamaskowanych napastników. Z całej tragedii ocalała tylko jedna osoba – nastoletnia Iris. Sprawców nigdy nie ujęto, a morderstwa w Kilbride pozostają niewyjaśnioną zagadką.

Lata mijają, ale demony przeszłości nie śpią. Iris znowu zaczyna odczuwać strach – ktoś ją obserwuje, nęka, nie daje jej spokoju. Kiedy podczas wspólnych wakacji jej przyjaciółka znika bez śladu, staje się jasne, że koszmar sprzed lat wrócił. Przypadek? Czy może misternie zaplanowana zemsta, która z precyzją godną chirurga rozgrywa się na nowo?

Kate Linville rozpoczyna śledztwo i zwraca się o pomoc do Caleba, który zostaje osobiście uwikłany w życie Iris. Oboje zdają sobie sprawę, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, niż przypuszczali. Ciemność, która wyłania się z przeszłości, zdaje się być gęsta jak mgła nad szkockim wybrzeżem. Kto pociąga za sznurki? Kto nie pozwala Iris zaznać spokoju?

Zastanawiałam się, jak napisać tę recenzję, nie zdradzając zbyt wiele – bo wierzcie mi, zakończenie wbija w fotel i nie sposób o nim zapomnieć. Kate wciąż pozostaje tą samą, boleśnie samotną kobietą, a w tym tomie jeszcze bardziej zagubioną, jakby całkowicie pozbawioną wsparcia i bliskości drugiego człowieka. Formalnie prowadzi śledztwo, ale zostaje odsunięta – znów walczy sama, na własną rękę. Caleb, choć na emeryturze, angażuje się w sprawę całym sobą. I znów pytania się mnożą: kto ich wodzi za nos? Kto naprawdę stanowi największe zagrożenie?

Link jak zawsze mistrzowsko buduje napięcie. Akcja nie zwalnia ani na moment – każda strona niesie nowe tropy i emocje. Bohaterowie są żywi, pełnokrwiści, autentyczni. I ten klimat… Tak charakterystyczny dla autorki! Szkockie skaliste wybrzeże, małe, odizolowane miasteczka, burze, deszcze, śnieżyce – wszystko to tworzy gęstą, duszną atmosferę, w której zło czai się tuż za rogiem.

Ale… nie mogę przestać się zastanawiać: czy Charlotte Link nie żywi jakiejś tajemniczej niechęci do Kate? Mam wrażenie, że autorka doświadcza swoją bohaterkę całą paletą nieszczęść. A to, co dzieje się pod koniec książki… Roztrzaskało mnie emocjonalnie. Poczułam niedosyt, żal i cichą rozpacz – czy to naprawdę koniec tej serii?

Jeśli kochacie mroczne thrillery, przepełnione napięciem opowieści o detektywach, którzy nie odpuszczają, nawet gdy wszystko sprzysięga się przeciwko nim – a jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po Charlotte Link – nadróbcie to koniecznie. Naprawdę warto.

arrow

„Drugie dno”, Klaudia Muniak

Bohaterką powieści „Drugie dno” Klaudii Muniak jest ratowniczka GOPR, Marietta Wejman. Akcja rozgrywa się podczas upalnego lata w malowniczej, ale i niebezpiecznej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej — czasie, gdy ratownicy górscy nie mają ani chwili wytchnienia. I ta subtelna czerwień na okładce!

Wezwanie do wypadku w Studni Szpatowców, w którym bierze udział Marietta, szybko okazuje się czymś znacznie trudniejszym niż rutynowa akcja ratunkowa. Brat poszkodowanego zgłasza wypadek, a na dnie groty ratownicy odnajdują zwłoki Szymona oraz… drugie ciało.

Śledztwo w tej mrocznej sprawie prowadzi tajemniczy podkomisarz Łukasz Zaborowski, przeniesiony z Warszawy do lokalnego komisariatu. Zaborowski nie cieszy się sympatią ani wśród miejscowych policjantów, ani w zespole GOPR — za to Marietta stara się mu towarzyszyć na krętej ścieżce poszukiwania prawdy.

Dokąd zaprowadzą ich tropy, lokalne plotki i legendy, a także gęsty labirynt sekretów i kłamstw? Jakie „drugie dno” kryją dawno pogrzebane tajemnice?

Autorka napisała książkę we współpracy z Grupą Jurajską GOPR — dzięki temu możemy z podziwem i z zapartym tchem śledzić niełatwą, często niebezpieczną pracę ratowników, którzy każdego dnia ryzykują własne życie, by ratować innych. Ten wątek został oddany naprawdę sugestywnie i budzi ogromny szacunek. Ciekawy jest również motyw medyczny, który Klaudia Muniak jak zawsze umiejętnie wplata w fabułę — szkoda jednak, że nie stał się on osią całej historii.

Osobiście zabrakło mi w tej powieści solidnie poprowadzonego śledztwa — wyrazistych motywów, intrygujących zagadek, napięcia, które trzymałoby mnie w niepewności do ostatniej strony. Miejscami akcja niepotrzebnie się dłużyła, a całość zaczęła obracać się wokół coraz bardziej oczywistego romansu między ratowniczką a podkomisarzem. Ten rozwijający się flirt zdominował opowieść i, niestety, przyćmił wątki kryminalne, które przecież miały być sercem tej historii.

Moim zdaniem „Drugie dno” nie jest najlepszą książką Klaudii Muniak — poczułam lekki niedosyt i rozczarowanie, zwłaszcza że zakończenie nie rozwiało wszystkich moich wątpliwości i nie dało satysfakcjonującego rozwiązania. Dodatkowym minusem były liczne błędy językowe i literówki, źle odmienione słowa i braki w przyimkach, które momentami wybijały mnie z rytmu lektury.

Wiem jednak, że ta książka ma wielu zwolenników — być może dla kogoś, kto lubi lekkie thrillery z romansem w tle i docenia klimatyczne, jurajskie krajobrazy, „Drugie dno” okaże się udaną lekturą. Ja tym razem poczułam, że spodziewałam się czegoś głębszego — i tego drugiego dna, które obiecuje tytuł, zabrakło mi najbardziej.

arrow

„Obiecaj, że będziesz pić kawę o poranku”, Natasza Socha

Szukając książki z pomarańczowymi elementami na okładce, trafiłam na książkę Nataszy Sochy. Tytuł obiecywał ciepło, może nawet lekkość — a ja, w drodze do domu, włączyłam audiobooka z myślą, że będzie miłym towarzyszem. Nie spodziewałam się, że przejadę całą trasę z mokrymi od łez oczami (na szczęście korek dał mi czas, by dojść do siebie). Ta historia poruszyła mnie do głębi.

To opowieść o dwóch małżeństwach: Małgorzacie i Marku oraz Ani i Adamie. Na pozór mają spokojne, uporządkowane życie. Ale wystarczy jeden dzień, jeden dramat, by wszystko się posypało. Małgorzata i Adam spotykają się w miejscu, w którym nikt nie chce się znaleźć — w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Ona codziennie odwiedza męża po udarze, który stał się cieniem dawnego siebie. On czuwa przy żonie, której ciało powoli przegrywa walkę z chorobą.

W ciszy tych korytarzy, między zapachem leków a stukotem kółek od wózków, rodzi się coś wyjątkowego.

To nie romans. Nie ma tu fajerwerków, motyli w brzuchu ani uniesień. Są łzy. Ból. Rozpacz. Przemęczenie. Zagubienie. Ale jest też bliskość — cicha, nienachalna, oparta na wspólnym trwaniu.

Każde z nich nosi w sobie inną historię: winy, niespełnienia, nadziei. W poufnych rozmowach przy gorzkiej kawie planują desperackie sposoby, by ratować tych, których kochają. I zbliżają się do siebie w sposób, którego się nie spodziewali — bez romansu, ale z głębokim zrozumieniem.

To książka o tych, którzy są obok choroby — o tych, którzy nie cierpią fizycznie, ale duszą się z bólu niemocy. O tych „drugich”, często niewidzialnych. Natasza Socha z niezwykłą wrażliwością pokazuje ich codzienne dramaty. Ich samotność. Ich próbę zachowania godności, kiedy życie wali się kawałek po kawałku.

To przejmujące studium cierpienia — zarówno fizycznego, jak i psychicznego. To historia o odpowiedzialności i lojalności, która boli. O tym, że „być przy kimś zawsze” to nie tylko piękne słowa, ale też te wszystkie dni, kiedy masz ochotę uciec i nigdy nie wracać.

„Obiecaj, że będziesz pić kawę o poranku” zostaje w sercu na długo. To nie jest książka, którą się po prostu czyta — to książka, którą się czuje. Poruszy wasze najczulsze struny. Z całego serca polecam.

arrow

„Medea z Wyspy Ognia”, Magda Knedler

Cykl: Medea Steinbart (tom 2)

Czerwień na okładce i Filip Kosior jako lektor – ten czerwiec nie mógł być lepszy. Z przyjemnością wróciłam do historii Mady Steinbart, bo to wyjątkowa bohaterka.

Z ogromną przyjemnością wróciłam do losów Medei Steinbart, bo to bohaterka o wyjątkowej energii i niepokornej sile charakteru. Jeśli mieliście okazję sięgnąć po pierwszy tom, wiecie, że po tragicznych wydarzeniach w pałacu Falkenberg i bolesnym rozwodzie z Johannem, Medea przenosi się do Breslau. Tam żyje wygodnie, w otoczeniu pozornej stabilizacji, ale w sercu wciąż nosi tęsknotę za prawdziwym szczęściem. W najtrudniejszych momentach może liczyć na wsparcie swojego psychiatry, Horsta Achillesa Langego. Między nimi rodzi się uczucie – ciche, nieoczywiste, a jednocześnie dające im obojgu nadzieję na wspólną przyszłość.

Niestety, tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej los znów wystawia Medeę na próbę. Horst dostaje list od przyjaciela, któremu wcale nie chce pomagać (chodzi o siostrę Oresta, Irenę). Namówiony jednak przez upartą Madę, decyduje się wyruszyć do Przemyśla. Medea zostaje sama w coraz bardziej nieprzyjaznym Breslau. Horst, zamiast spokojnej podróży, wplątuje się w niebezpieczne wydarzenia na froncie wschodnim – i słuch o nim ginie. W twierdzy Breslau Horst zostawia nie tylko narzeczoną, ale i całą nadzieję na spokojne życie. Medea czeka na niego tak długo, jak może – z każdym dniem coraz bardziej rozdarta między miłością a brutalną rzeczywistością. W końcu jest zmuszona do dramatycznych decyzji, które raz na zawsze odmienią jej los. Warto pamiętać, że to rok 1914 – czas, gdy kobieta ma jeszcze tak niewiele możliwości i musi walczyć o każdy skrawek niezależności.

Czy Medea odnajdzie swoje szczęście? Czy kiedykolwiek dowie się, co naprawdę spotkało Horsta? I wreszcie – czy jej były mąż, Johann Westhoff, rzeczywiście o niej zapomniał?

Autorka po raz kolejny stworzyła powieść, od której trudno się oderwać. Historia Mady porywa od pierwszych stron – akcja toczy się wartko, a każda kolejna strona przynosi nowe pytania, zwroty i wyzwania. W tle rozgrywa się nie tylko dramat Wielkiej Wojny, ale też wielka zmiana społeczna, której symbolem stają się coraz krótsze i prostsze sukienki szyte przez Medeę. To piękne i symboliczne – bo w tych sukniach odbija się bunt kobiet przeciwko ograniczeniom epoki.

Nie zabrakło też nawiązań do mitologii greckiej i samej historii Medei – dla mnie momentami było ich może odrobinę za dużo, ale rozumiem, że dla wielu czytelników będą smakowitym dodatkiem. Na koniec – jak zwykle niezawodny Filip Kosior w roli lektora postawił kropkę nad i, nadając całej opowieści dodatkowej głębi i emocji.

„Medea z Wyspy Ognia” to powieść, którą zdecydowanie warto przeczytać. Choć pierwsza część podobała mi się bardziej, to i tak nie mam wątpliwości – Medea Steinbart jest bohaterką, do której chce się wracać. Polecam z całego serca!

Książki czerwcowe – Podsumowanie

Moja czerwcowa półka z książkami była pełna emocji, tajemnic i ludzkich dramatów. Nie zabrakło czerwieni na okładce, były kolory pastelowe i pomarańcz. Było pełno mrocznych zagadek kryminalnych, poruszających historii i śladów przeszłości – każda z książek pokazała, że literatura potrafi zaskakiwać i poruszać najczulsze struny. Czy to właśnie w różnorodności tkwi siła opowieści? Przekonaj się, sięgając po te wyjątkowe tytuły!

Zajrzyj także do działu Współpraca reklamowa – pojawiły się tam nowe recenzje książek, które otrzymałam od wydawnictw. Może znajdziesz tam coś, co idealnie wpisze się w Twój letni nastrój?

Joanna Tkacz

Autorka: Joanna Tkacz

Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.

Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.

Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.

Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.

Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.

Podobało Ci się?

Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.  

Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.

Powiązane wpisy