Jakie książki zawiera moja marcowa półka z książkami? Zielone! Znajdziecie wśród nich mnóstwo ciekawych pozycji, a łączy je głównie zielony kolor okładek.
W marcu byłam niezwykle zajęta. A mimo to czytałam, czytałam, czytałam… Zaangażowałam się w dwa wyzwania: jedno to #KameralneCzytanie, o którym już wspominałam (w tym miesiącu przeczytałam kolejne dwie książki niszowych wydawnictw), a drugie to #ZaczytanyRok z Panią Espresso. W marcu trzeba było czytać książki z zielenią na okładce – stąd wszystkie moje zielone pozycje.
Zatem jakie lektury zawiera moja marcowa półka z książkami? Po którą z nich sięgnięcie? A może któreś już czytaliście?
Łapcie podsumowanie.
- “Paranoja” Lisa Jackson
- “Martwy sad”, Mieczysław Gorzka
- “Przyjaciel”, Sigrid Nunez
- “Lekarka nazistów”, Anna Rybakiewicz
- “Obcy chłopiec”, Alex Dahl
- “Ucichły ptaki, przyszła śmierć”, Michał Śmielak
- “Sekrety kobiecych dusz”, Edyta Świętek
- “Słoik z marzeniami”, Anna Ziobro
- “Pawilon małych ssaków”, Patryk Pufelski
- “Śmierć pięknych saren”, Ota Pavel
- “Córka z Włoch”, Soraya Lane
„Paranoja”, Lisa Jackson
20 lat temu niewinna z pozoru zabawa nastolatków przerodziła się w tragedię. Ktoś podmienił naboje w broni. Rachel wystrzeliła, by dopiero po chwili odkryć, że zabiła przyrodniego brata – Luke’a. Makabryczne sny do dziś co noc paraliżują Rachel. A teraz, gdy zbliża się szkolny zjazd, kobieta czuje, że traci rozum.
Moje refleksje:
To jest proszę Państwa świetny kawał thrillera! Akcja wartka, zagrożenie realne. W jakiej paranoi trzeba żyć przez 20 lat, jeśli co noc śni się ten sam koszmar? Aż cud, że Rachel jest w stanie w miarę normalnie funkcjonować.
Między bohaterami istnieją bardzo skomplikowane powiązania – czy to przyjaciółki, czy już rodzina? Nic nie jest tu oczywiste. Starałam się usilnie odkryć prawdę, ale przyznaję – nie udało mi się! Podejrzewałam co najmniej 3 osoby, ale żadna z nich nie okazała się sprawcą…
Jak zatem podsumować tę książkę, aby nie zdradzić, kto zabił? Nie jest to takie proste, zatem musicie się przekonać sami, czy to coś dla Was. Mnie lektura wciągnęła bez reszty, wprost nie mogłam się oderwać. Dodatkowym atutem był małomiasteczkowy klimat amerykańskiej prowincji.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorką. Uważam je za bardzo udane i chętnie sięgnę po inne jej książki. Jej barwny styl pobudza wyobraźnię i sprawia, że chce się czytać i czytać. Nie wolno zapomnieć o świetnym przekładzie, bo przecież to zasługa tłumacza, że lektura jest tak przyjemna. A już absolutną wisienką na torcie jest audiobook, czytany przez Filipa Kosiora.
„Martwy sad”, Mieczysław Gorzka
Marcowa półka z książkami zawiera kolejną pozycję, którą wybrałam w ramach akcji #ZaczytanyRok. To świetna zabawa, wybierać z półki liczącej kilkaset pozycji, książkę o określonym kolorze okładki. Ja bawię się wybornie. Drugie kryterium wyboru to audiobook, bo lubię słuchać książki w drodze do pracy
Z opisu wydawcy:
Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje w środku nocy wezwany do brutalnego morderstwa na jednym z osiedli na obrzeżach Wrocławia. Podczas pościgu za zabójcą słyszy od niego tajemniczy przekaz: „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Te same niepokojące słowa usłyszał trzydzieści lat wcześniej z ust brata bliźniaka, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Zakrzewski postanawia wrócić do sprawy z przeszłości. Szybko odkrywa, że spokojna podwrocławska wieś, z której pochodzi, od wojny jest milczącym świadkiem zaginięć także innych dzieci. Te tragiczne zdarzenia łączą się z kolei z morderstwami popełnionymi obecnie. Czy to możliwe, żeby ten sam sprawca działał nieprzerwanie od siedemdziesięciu lat?
Moje refleksje:
To jest petarda, a nie kryminał. Wartka akcja, okrutne zbrodnie. Nie mogłam się oderwać, a lektor był po prostu znakomity. To naprawdę świetny debiut autora. Mroczna przeszłość, która kładzie się okrutnym cieniem na teraźniejszość. Chętnie sięgnę po kolejne części o komisarzu Zakrzewskim, zwłaszcza, że czyta je Filip Kosior.
„Przyjaciel”, Sigrid Nunez
Zielona okładka? Jest. Kameralne wydawnictwo? Jest. To mamy już dwie akcje: Zaczytany rok i Kameralne bingo. Marcowa półka z książkami uzupełniona o kolejną pozycję.
Wydawca opisuje tę książkę tak:
Bezimienna główna bohaterka nagle traci przyjaciela, który bardzo wiele dla niej znaczył. Pozostaje po nim pustka … i wielki, przygarnięty przez niego dog arlekin. Kto miałby się nim zająć? Niechętna zwierzętom wdowa w podeszłym wieku? Nieobecna, skłócona ze zmarłym córka, która nawet nie pofatygowała się na pogrzeb?
Moje refleksje:
To książka o przyjaźni, o stracie, bólu i tęsknocie. Poznajemy świat pisarzy i artystów oraz świat studentów. Autorka nie tylko je opisuje, ale też poddaje krytyce. Jak łatwo się domyślić, psa po samobójczej śmierci przyjaciela przygarnia właśnie nasza bezimienna narratorka, nawiązując z nim głęboką serdeczną więź.
Ja również śpiewam z radości, że go zobaczę, i z pewnością ta miłość nie przypomina niczego, co do tej pory czułam.
Tytułowy Przyjaciel ma tutaj dwa wymiary. Narratorka opowiada bowiem o swojej relacji ze zmarłym przyjacielem, ale także o rodzącym się głębokim uczuciu do przygarniętego psa. Książkę można uznać za hołd dla psich czworonogów. A kto stracił kiedyś psiego przyjaciela, pielęgnował go w chorobie i rozpaczał po stracie – odnajdzie tutaj kawałek siebie. Warto się zastanowić, kto komu pomaga w trudnych chwilach – my zwierzętom, czy one nam? To trudna, momentami bolesna lektura, ale niezwykle wzruszająca.
Pielęgnowaliście kiedyś chorego psa? Gdy kręcił się niespokojnie, całą noc, bo coś go bolało, nie mógł sobie znaleźć miejsca, przytulał się i znowu odchodził, trzęsąc się, bo nie wiedział, o co chodzi?
Ja to przeżyłam wielokrotnie, dlatego ten cytat poruszył mnie dogłębnie:
„Lekarka nazistów”, Anna Rybakiewicz
Rok 1941. Alicja Sambor – lekarka chirurg – ucieka wraz z córką z Warszawy, gdzie dzień wcześniej jej mąż został rozstrzelany przez Gestapo. W trakcie podróży kobiety są świadkami wypadku, w którym ranny zostaje niemiecki żołnierz. Alicja, kierując się poczuciem obowiązku, ratuje mu życie i tym samym nieodwracalnie krzyżuje swoje drogi z komendantem Franzem Hizlem.
Jak to się potoczy? Co zwycięży, miłość czy patriotyzm?
Czytałam tę książkę z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, podziwiałam Alicję za jej determinację, za wierność przysiędze Hipokratesa. Tego, że chce leczyć wszystkich potrzebujących, bez względu na ich narodowość czy wyznanie.
Z drugiej jednak strony – jej poświęcenie wyszło dużo dalej niż szeroko pojmowane poczucie obowiązku i chęć pomocy. Cały czas miałam w pamięci, że we Francji za takie postępowanie golono kobietom głowy… To była dla mnie trudna lektura, bo nie byłam w stanie identyfikować się z bohaterką. Z drugiej strony, nie wiem, jak ja bym się zachowała na jej miejscu. Dlatego ta ocena jest tak trudna. Jeśli jednak lubicie opowieści, rozgrywające się na tle drugiej wojny światowej, walk partyzantów z okupantem, to będzie to idealna pozycja dla Was.
„Obcy chłopiec”, Alex Dahl
Zielona okładka plus audiobook? To świetne powody, aby sięgnąć po książkę. Na dodatek widziałam kilka pozytywnych recenzji, więc nie wahałam się ani chwili.
Z opisu wydawcy:
Cecilia Wilborg ma wszystko – kochającego męża, dwie piękne córeczki i wspaniały dom w bogatej dzielnicy małego miasteczka. I ciężko pracuje, by to wszystko zatrzymać. Zbyt ciężko… W jej życiu nie ma miejsca na błędy. Nawet zabranie do domu małego chłopca, którego rodzice zapomnieli odebrać z basenu, może zaburzyć starannie zaplanowany plan dnia Cecilii. Zwłaszcza gdy przyjeżdża pod wskazany adres i znajduje pusty, opuszczony przez mieszkańców dom… Cecilii nie pozostaje nic innego, jak zabrać chłopca do siebie, choć nie zdaje sobie sprawy, że wkrótce jego cicha obecność i przenikliwe spojrzenie wywołają niechciane wspomnienia z jej przeszłości i burzę w jej starannie ułożonym życiu…
Moje refleksje:
Próbowałam sobie wyobrazić, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Cóż, nie mam tylu sekretów co Cecilia i być może mały samotny chłopczyk nie wprowadziłby mnie w taki stan… Nie wiem, co napisać o tej książce. Mnie nie porwała. Przegadana, rozwlekła akcja. I niezwykle irytująca, egoistyczna bohaterka, zachowująca się co najmniej irracjonalnie, kłamiąca jak z nut. Mały Tobias wzbudza ogrom współczucia – dzieci nie powinny doświadczać takich rzeczy.
Nie wiem, czy mogę Wam polecić tę książkę.
„Ucichły ptaki, przyszła śmierć”, Michał Śmielak
Zaczyna się niezbyt tajemniczo:
Czterech przyjaciół decyduje się spędzić w górach trzy dni w ramach wieczoru kawalerskiego jednego z nich. Beskidzkie opowieści, legendy i podania wiodą ich malowniczymi szlakami, ale gdy zaczynają ożywać, strach zajmuje miejsce radości.
Podczas wyprawy obowiązują żelazne reguły – brak telefonu czy innego sprzętu umożliwiającego kontakt ze światem, kody, skrytki, tajemnice i umowa o zachowaniu poufności. I tu zaczynamy nabierać pewnych podejrzeń…
A potem z każdą stroną akcja się rozkręca. Co to jest za thriller. Genialna fabuła, wartka, mroczna i pełna emocji akcja, zwroty nie do przewidzenia, a zakończenie – zaskakujące. Duchy, upiory, wilki, szepty…
Całe szczęście nie czytałam tej książki podczas wakacji gdzieś w okolicach lasu, bo bałabym się wyjść!
Do tego lektor – geniusz! Jak on to czyta! Wprowadza taką atmosferę, że ma się ochotę słuchać bez końca – nie mogłam się doczekać, aż znowu włożę słuchawki i zanurzę się w tej opowieści.
Niektórym może przeszkadzać nagromadzenie przekleństw i wulgaryzmów, ale one doskonale pasują do treści i nadają tempo akcji. Bardzo polecam. Cieszę się, że marcowa półka z książkami zawiera tę pozycję.
„Sekrety kobiecych dusz”, Edyta Świętek
Cykl: Saga Krynicka (tom 1)
Bardzo lubię Edytę Świętek za jej „Spacer Aleją Róż” (gdy pojechaliśmy do Krakowa, koniecznie musiałam zobaczyć miejsca, w których rozgrywała się ta historia!). Ze zdumieniem odkrywam właśnie, że innych jej książek nie czytałam.
Ponieważ jednak uwielbiam sagi, sięgnęłam po tę Krynicką. W Krynicy Zdroju byłam raz w życiu, to przepiękna miejscowość, do której niewątpliwie bym wracała, gdyby Krynica Morska nie skradła mojego serca…
Z opisu wydawcy:
W pozornie spokojnym uzdrowisku krzyżują się losy kuracjuszy, przyjezdnych i mieszkańców. Jest rok 1894.
Aurelia mieszka wraz z teściami w zamożnej posiadłości w Krynicy. Po tragicznej śmierci męża obawia się o swoją przyszłość. Jest przecież tylko zwykłą chłopką z łemkowskiej chaty, którą mąż wprowadził na salony. Nie wszystkim w rodzinie się to podoba.
Wkrótce Aurelia zaprzyjaźnia się z Matyldą, dobrze urodzoną i wpływową osobą, która przyjechała latem do uzdrowiska. Kobiety dzielą się ze sobą wszystkimi troskami i radościami. Przenikliwa natura Matyldy prowadzi do odkrycia niezwykłego sekretu, który na zawsze zmieni życie kilku osób.
Moje refleksje:
Początek mnie nie porwał, akcja była trochę rozwlekła, ale z każdą stroną wciągałam się bardziej. Intrygi, sekrety, miłość, a wszystko to w spokojnym z pozoru uzdrowisku. Autorka sprawiła, że miałam ochotę odetchnąć głębiej i poczuć to krynickie słynne powietrze, wejść ponownie na Górę Parkową czy napić się kryniczanki… To klimatyczna i wielowątkowa historia, pełna staropolskiego języka i łemkowskich zwyczajów. Widać ogrom pracy, jaki autorka włożyła w przygotowanie sagi.
Powieść wzbogacona jest o wiele autentycznych nazwisk, min. Tatiana Krynicka, Maksymilian Cercha, Józef Dietl, Aleksander Gierymski, Nikifor czy Tadeusz Stryjeński.
Na pewno z chęcią dowiem się, jak potoczą się losy Aurelii. Czy doczeka się upragnionego dziecka?
„Słoik z marzeniami”, Anna Ziobro
Czasami chciałabym mieć taki słoik z marzeniami z dzieciństwa. Odkrywać zapomniane karteczki i sprawdzać, co z tych marzeń zrealizowałam…
Taki plan mają Nadia i Michał.
Nadia i Michał – z dwóch różnych światów, ale jednej szkoły, jako dzieci byli nierozłączni. Ich wspólnym sekretem był słoik, do którego wrzucali kolorowe karteczki ze swoimi marzeniami, wspomnieniami i tajemnicami. Marzeniami, które chcieli wspólnie realizować. Z czasem dziecięca przyjaźń przerodziła się w nastoletnią miłość – niestety bez szczęśliwego zakończenia. Gdy Michał ginie tragicznie, Nadia ma wrażenie, że już nigdy nie zazna szczęścia…
Moje refleksje:
Sięgając po tę książkę spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury. Ale nic z tych rzeczy! Anna Ziobro opisuje tutaj mnóstwo trudnych tematów – smutek i ból, żałobę (Nadia niemal codziennie odwiedza grób ukochanego przyjaciela), walkę z uprzedzeniami (Nadia jest z pochodzenia Romką) i biedą, aż wreszcie trudną przeprawę ze śmiertelną chorobą. Czy do Nadii wreszcie uśmiechnie się los? Czy ma szansę na zdrowie i szczęście?
Opowieść toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych – poznajemy przeszłość Nadii i Michała, odkrywając kolejne tajemnice i wydarzenia, które sprawiły, iż teraźniejszość jest pełna bólu i samotności. Nagle na jej drodze stanął Kuba, który przyjechał po kilku latach do Polski na dwumiesięczne wakacje… To miał być zwykły urlop… Czy stał się niezwykły? Czy Kuba odmienił życie Nadii?
Musicie sami się przekonać. A że okładka zawiera zieleń – marcowa półka z książkami to dla niej idealne miejsce.
„Pawilon małych ssaków”, Patryk Pufelski
Dlaczego ja dopiero teraz trafiłam na tę książkę? Zielona marcowa półka z książkami to idealne miejsce dla niej.
Patryk Pufelski napisał pamiętnik i wysłał go na konkurs pamiętników osób LGBTQ+. Na szczęście tekst ten został wydany jako osobna książka.
Z opisu wydawcy:
W krakowskim zoo Patryk dogląda kopytnych. Rano gotuje owsiankę dla tapirów i hipopotamów karłowatych, kumpluje się ze słonicą i próbuje wychować małego flaminga. Ma w tym wprawę – wcześniej opiekował się roczną córką swoich przyjaciół. We Wrocławiu zakochuje się w kotiku i rozwiązuje problemy sąsiedzkie skłóconych pingwinów. Po pracy chodzi na spacery z Zośką, gotuje ze swoim chłopakiem, przegaduje sprawy z babcią giganciarą. Wkurza się na homofobicznych polityków, świętuje Chanukę, Boże Narodzenie i urodziny znajomych fok. Na choince wiesza nowe bombki – stegozaura i łabędzia w korkach i kaszkiecie. Próbuje zrozumieć, dlaczego jego najlepsza przyjaciółka zachorowała na alzheimera. Wszystko notuje w swoim dzienniku.
Moje refleksje:
Jakaż to jest wspaniała pozycja. Ileż znanych mi wątków. Ile sytuacji opisanych w sposób, który i ja bym chciała je opisać. Mnóstwo rodzinnych historii, rozczulających rozmów z Babcią, wspomnień o Dziadkach, o żydowskich przodkach, o Dzieciach Holocaustu.
A do tego opisy pracy ze zwierzętami, tak pełne miłości i czułości. Nie wiem, czy czytałam drugą taką opowieść o zwierzętach wszelakich, nie tylko małych ssakach, ale i pingwinach, rybach, hipopotamach.
Odkryłam w tej książce niezwykłą wrażliwość, która trafiła mnie prosto w serce. Za humor, optymizm, wbrew wszystkiemu (być w Polsce gejem i żydem to niełatwe wyzwanie), miłość do rodziny i zwierząt wystawiam najwyższą ocenę.
„Śmierć pięknych saren”, Ota Pavel
Ta książka zdecydowanie powinna mieć inny tytuł. Karpie, szczupaki i pstrążęta.
Nigdy bym nie pomyślała, że wędkowanie może być tak pasjonujące! Zawsze mi się zdawało, że to tylko nudne moczenie kija w wodzie, czekanie, aż spławik drgnie i nieustające odganianie się od komarów. A potem sięgnęłam po opowiadania Oty Pavla.
Autor przenosi nas w czasy swojego dzieciństwa – opowiada o ojcu, który nade wszystko kochał ryby, tak bardzo, że pewnego dnia postanowił kupić staw. O matce, która to wszystko cierpliwie znosiła. I o synach, którzy przejęli od ojca pasję łowienia. Łowienie ryb i przebywanie nad rzeką, obcowanie z przyrodą, której już nie ma, to historie, które mienią się wszystkimi barwami uczuć i niezwykle wzruszają. To książka niby tylko o wędkowaniu i rybach, przynętach i spławikach, pstrągach i pstrążętach, a w rzeczywistości opowieść o czeskich żydach, o holocauście, wspomnianym tak na marginesie, jakby go nie było, o świecie, którego już nie ma.
Książka napisana pięknym językiem, z humorem i ciepłem, dzięki czemu otula nas jak mięciutki koc.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania #KameralneCzytanie.
„Córka z Włoch”, Soraya Lane
Zamknijcie oczy i przenieście się na chwilę do pięknych, ciepłych aromatycznych Włoch. Nad Jezioro Como. Albo do Mediolanu. Byłam tam w lecie – chętnie jednak wrócę i to nie raz. A autorka zaplanowała dla nas aż osiem takich podróży!
Z opisu wydawcy:
Włochy, rok 1946.
„Estee, kupiłem ten pierścionek wiele lat temu, w dniu, gdy zobaczyłem cię na scenie La Scali. Jesteś jedyną kobietą, jaką kiedykolwiek kochałem”. Estee rozpaczliwie pragnęła go zobaczyć, ale zamiast tego sięgnęła po dłoń Felixa i delikatnie zamknęła w niej pudełeczko. „Nie”, szepnęła. „Chcę, żebyś oświadczył mi się dopiero wtedy, kiedy będziesz naprawdę wolny”.
Londyn, współcześnie.
Lily, która właśnie dostała wezwanie, by stawić się w jednej z londyńskich kancelarii adwokackich, nie ma pojęcia, że jej życie wkrótce na zawsze się odmieni. Na miejscu dowiaduje się od prawnika, że jej babcia urodziła się w Hope House, przytułku dla niezamężnych matek, i otrzymuje pudełko, które zawiera wskazówki dotyczące jej prawdziwego pochodzenia i dziedzictwa. Znajduje w nim kartkę z oryginalnym przepisem i coś, co może być programem teatralnym mediolańskiej La Scali.
Moje refleksje:
Czasami lubię przeczytać taką niespieszną opowieść, pełną aromatycznego wina i jedzenia, pełną miłości, ale i tęsknoty, podszytej rozpaczą. Namiętni Włosi, piękne kobiety. To idealna książka na poprawę humoru, poruszająca i pełna wzruszeń. Nie zaskoczy Was raczej, bo historia jest dość przewidywalna. Ale za to napełni ciepłem, włoskim słońcem i marzeniem o słodkich wypiekach z nadzieniem czekoladowo-orzechowym.
Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.