Luty to miesiąc miłości, dlatego miłość była hasłem przewodnim mojego wyzwania Wyborne Zaczytanie.
Uwielbiam luty, jest taki krótki! Na dodatek w tym miesiącu byłam na nartach, więc ani się obejrzałam, a już chylił się ku końcowi… Znalazłam jednak mnóstwo czasu na czytanie, nawiązałam współpracę z dwoma nowymi wydawnictwami: Filia i Skarpa Warszawska. Recenzje ich książek znajdziecie w dziale Współpraca reklamowa.
Czy udało mi się też przeczytać książki o miłości? Oczywiście! Jestem pewna, że się Wam spodobają, bo w niektórych naprawdę miłość jest wszędzie.
Poniżej znajdziecie podsumowanie wybranych lutowych lektur.
Zapraszam też do śledzenia mojego profilu na Instagramie. Serdecznie zapraszam na wyzwanie #WyborneZaczytanie. Temat na marzec to “Wiosna”. Serdecznie zapraszam – przewidziane są nagrody!
- „Porywy namiętnych serc”, Edyta Świętek
- „Blisko domu”, Lisa Jackson
- „Kierunek miłość”, Catherine Walsh
- „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, Magdalena Witkiewicz
- „Nocny dyżur”, Robin Cook
- „Wybór sióstr”, Kate Hewitt
- „Łączniczki z Paryża”, Pam Jenoff
- „Klucz Sary”, Tatiana de Rosnay
„Porywy namiętnych serc”, Edyta Świętek
Wydawnictwo Mando

Dzisiaj przypomnę o książce, którą chyba już wszyscy czytali: „Porywy namiętnych serc”, czyli 3 tom Sagi krynickiej.
Moje refleksje:
W uzdrowisku czas płynie inaczej i nie widać tu zagrożenia wojną. Zabawy, przejażdżki konne i liczne przyjęcia sprawiają, że niełatwo oprzeć się uczuciom. Tosia po odkryciu strasznej tajemnicy rodziców, robi wszystko, by odkupić ich winy. Rzuca się w wir namiętności, ale odrzuca myśl o małżeństwie i postanawia zostać akuszerką i pielęgniarką. Po ukończeniu szkoły wyrusza do Lwowa, by spełniać tam swoje marzenia Dopiero w wojennej zawierusze przekona się, że miłość wystawi ją na próbę w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
Ta zawierucha wojenna wpływa na losy wielu bohaterów. Tym razem do głosu dochodzi młode pokolenie: Tosia, Stasiek, Konstancja. Wraz z nimi przeżywamy ich zawirowania miłosne i próby odnalezienia własnej drogi. Czy uda im się zrealizować ambitne plany? Czy będą szczęśliwi? A może wojna pokrzyżuje im plany?
I tym razem autorka opisuje historię Krynicy, do której w 1911 r. została doprowadzona linia kolejowa. W tym samym roku Krynica uzyskała też prawa miejskie. Świętek daje też dojść do głosu sufrażystkom, a niektóre bohaterki odważnie pozbywają się gorsetu (nie tylko dosłownie).
W książce ponownie odnajdziemy przeplatane losy bohaterów z postaciami historycznymi, zwłaszcza malarza Nikifora Krynickiego. Nikifor po śmierci matki żył samotnie, w nędzy, przez większość życia będąc uważanym za niepełnosprawnego intelektualnie, bo mówił bełkotliwie i niewyraźnie.
Trochę irytowało mnie nieustanne nadużywanie nazwisk bohaterów i dość wyszukanych imion (w odmianie wszelakiej) – ale być może jest to sposób na przywołanie klimatu epoki. Z przyjemnością jednak sięgnę po kolejny tom tej historii. A jeśli Wy lubicie sagi rodzinne, sięgnijcie po tę krynicką. Recenzję 4 tomu Sagi Krynickiej znajdziecie tutaj.
„Blisko domu”, Lisa Jackson
Wydawnictwo Skarpa Warszawska

Sarah McAdams wraca do rodzinnego domu, by zająć się jego remontem. Jej córki – Jade i Gracie – nie są tym pomysłem zachwycone. Brak zasięgu, brak internetu, brak przyjaciół, rozdzielenie z chłopakiem, nowa szkoła – czy może być coś gorszego? Na dodatek w miasteczku zaczynają ginąć nastolatki i nie wiadomo do końca, co się z nimi dzieje.
Sarah musi się zmierzyć nie tylko z remontem i niechęcią córki, ale także ze swoją trudną przeszłością, która zaatakowała ją w starym domu wraz z duchami, które najwyraźniej świetnie się tutaj czują. Na dodatek dość szybko spotyka Clinta, swoją młodzieńczą miłość, z którym ma wiele spraw do wyjaśnienia.
Jakie tajemnice kryje Sarah? Jak potoczy się jej życie w starym domostwie? Czy uda się rozwikłać zagadkę z duchami? I wreszcie – kto stoi za porwaniami nastolatek?
Ta historia rozwija się powoli, ale z każdą stroną staje się bardziej intrygująca i pełna grozy. Nie podobał mi się wątek paranormalny – zupełnie nie rozumiem, jaki był jego cel.
Myślę, że pomysł na tę książkę był bardzo dobry, ale zabrakło wykończenia. Historia mogłaby być o połowę krótsza – byłaby wtedy mniej nużąca. Jedyne, co ją ratuje, to genialny jak zawsze Filip Kosior.
Nie byłam zachwycona tą powieścią, ale jestem pewna, że znajdzie swoich wielbicieli.
„Kierunek miłość”, Catherine Walsh
Wydawnictwo Kobiece

Chcę Wam opowiedzieć o książce, która często się pojawia na Bookstagramie, ale jest po prostu idealną lekturą na taki dzień jak Walentynki.
„Kierunek miłość” Catherine Walsh, Wydawnictwo Kobiece to opowieść o 10 lotach międzykontynentalnych i jednej burzy śnieżnej, która może zmienić całe życie. Jej bohaterowie, Molly i Andrew, co roku spotykają się na lotnisku w Chicago, by wspólnie lecieć do Irlandii. Poznali się przez przypadek – Andrew umawiał się ze współlokatorką Molly z college’u. I w odróżnieniu od Molly nie wiedział, że dziewczyna pragnie z nim zerwać tuż przed startem samolotu, który miał go zabrać do domu na święta. I to SMS-em… Ten lot, trochę niezręczny, stał się początkiem niezwykłej przyjaźni i niezwykłej tradycji lotniskowych spotkań.
Co roku bowiem Molly i Andrew spędzają siedmiogodzinny lot na plotkach, rozmowach o życiu i piciu podłego wina z plastikowych kubeczków.
Ten rok jest trochę inny. Nad Atlantykiem szaleje burza śnieżna i wszystkie loty są odwołane. Ponieważ jednak Andrew kocha Boże Narodzenie i nie chce przegapić spotkania z rodziną, Molly – która uważa, że nie lubi świąt – postanawia zrobić wszystko, aby przywieźć przyjaciela do domu.
Jak się potoczy ta szalona podróż, będąca kombinacją taksówek, samolotów, łodzi i pociągów? Czy uda im się dotrzeć na czas? Dodajcie do tego rodzącą siostrę bliźniaczkę Molly, zwariowaną rodzinę Andrew i iskry między dwójką przyjaciół, otrzymacie wspaniałą romantyczną komedię, z nutką humoru i szczyptą miłości, przy której nie raz się zaśmiałam, a nie raz też uroniłam łezkę wzruszenia.
Czytałam ją w lutym, gdy świąteczna gorączka już dawno była za nami. Historia ta jednak otuliła mnie jak cieplutki koc i napełniła wewnętrzną radością. Co z tego, że to przewidywalna historia? Wiedziałam o tym, sięgając po nią. Ale czy czasem nie warto przeczytać książkę, której nie będzie się nadmiernie analizować? Książkę z motywem friends to lovers, okraszoną życiowymi rozterkami i wątkiem miłosnym, który na pewno Was wzruszy. Ja się przy niej świetnie bawiłam.
„Czereśnie zawsze muszą być dwie”, Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo Flow

Czy wierzycie w to, że spontaniczne decyzje mogą wpłynąć na całe nasze życie? 24 lata temu spontanicznie odpisałam na maila pewnego chłopaka… No i tak jakoś wyszło, że wkrótce będziemy świętować srebrne wesele…
W pierwszy weekend lutego Ania zaprosiła nas do wspólnego czytania – tematem tym razem miało być coś do jedzenia! Od razu rzucił mi się w oczy tytuł książki Magdaleny Witkiewicz „Czereśnie zawsze muszą być dwie”.
Wracając do spontanicznych decyzji: podobnie było w przypadku Zosi Krasnopolskiej, która poszła na wagary, nie przypuszczając, że będzie to początek przyjaźni na całe życie. Karą za wagary będzie bowiem pomoc emerytowanej nauczycielce, która skręciła kostkę. Pani Stefania okazuje się sympatyczną samotną kobietą, która stanie się Zosi powierniczką i przyjaciółką, a także pozostawi jej w spadku urokliwą, acz zapuszczoną willę w Rudzie Pabianickiej. Jakie tajemnice skrywa stary dom otoczony czereśniowym sadem? Czy w sercu Zosi zapanuje wieczna wiosna? Jaki wpływ na jej życie będą mieli Szymon i Pan Andrzej? I wreszcie, kim jest kobieta w czerwonym płaszczu?
Magdalena Witkiewicz stworzyła przepiękną historię o sile przyjaźni, o miłości na całe życie, ale także o smutku, samotności i tęsknocie. Ileż tu niewykorzystanych szans i zmarnowanego czasu. Ale także ileż pięknych splotów wydarzeń i mądrych wyborów życiowych. Czytając tę książkę, nie raz się śmiałam, czasem uroniłam łzę. Poczułam się otulona jak ciepłym kocykiem, a tajemniczość fabuły z przeszłości sprawiła, że nie miałam ochoty jej odkładać.
Bardzo polecam.
„Nocny dyżur”, Robin Cook
Wydawnictwo: Rebis

W lutym w ramach wyzwania #ZaczytanyRok Ania zadała dość trudny temat czytania książek o medycynie. Ale że książka mistrza medycznych kryminałów Robina Cooka leżała na mojej półce od wieków, a przecież staram się czyścić półkę – wyśmienicie się złożyło, aby sięgnąć po tę pozycję.
Czy kogokolwiek zdziwi fakt, że jest to raptem 13 tom serii? A ja nie czytałam chyba żadnego poprzedniego?
Bohaterami serii są doktor Laurie Montgomery i doktor Jack Stapleton, patolodzy. Poza relacjami zawodowymi łączą ich także więzy małżeńskie.
Jest rok 2021, na świecie szaleje covid, wszędzie królują maseczki, ale niektórzy mają to szczęście, że już są zaszczepieni – piszę o tym, bo autor często na to zwracał uwagę.
Pewnego dnia w szpitalnym garażu zostaje znalezione ciało ich wieloletniej przyjaciółki, doktor Sue Passero. Zaintrygowany Jack wyrusza na dochodzenie do szpitala, w którym Sue pracowała i zmarła. Szukanie przyczyn tragicznej śmierci szybko zmienia się w zabójczą grę z inteligentnym, obłąkanym zabójcą.
Jak to się wszystko potoczy? Czy Jackowi uda się wykryć zabójcę? Jaki może być motyw działań?
Jest to dość powolnie toczący się thriller medyczny, w którym zabrakło kilku zwrotów akcji. Trzeba przyznać, że Cook mistrzowsko opisuje pracę lekarzy i świat medyczny (czytałam niejedną jego książkę i zawsze były wyśmienite). Tym razem jednak zdecydował się na dość dziwny zabieg – zdradził bowiem sprawcę czytelnikom, zanim wykrył go doktor Stapleton. Od tej chwili martwimy się raczej, co stanie się z głównym bohaterem…
Podsumowując – spędziłam z tą książką dość miłe chwile, ale nie było w nich wielkiej ekscytacji i emocji, jakie zwykle towarzyszą lekturze thrillerów medycznych.
Być może sięgnę po pierwsze części tej serii, żeby sprawdzić, jak to się wszystko zaczęło.
„Wybór sióstr”, Kate Hewitt
Wydawnictwo: Filia

„Wybór sióstr” to książka zaskakująca, bo ukazująca nazizm i wojnę z punktu widzenia Austriaków. Austriaków, którzy stawiali opór, byli represjonowani i więzieni w obozach koncentracyjnych.
Trzy siostry: Johanna, Birgit i Lotte wiodą spokojne życie w Salzburgu. Jest druga połowa lat trzydziestych, jeszcze przed Anschlussem Austrii, ale już po zdobyciu władzy przez nazistów w Niemczech.
Johanna pomaga matce w prowadzeniu domu i skrycie marzy o szkole dla sekretarek. Birgit uczy się fachu zegarmistrzowskiego w sklepie ojca. Lotte zaś odkrywa w sobie powołanie i postanawia wstąpić do klasztoru.
W kraju zachodzą zmiany, przed nimi niezwykle niespokojne lata. Czy uda im się przetrwać wojenną zawieruchę? Jak potoczą się ich losy?
Kate Hewitt stworzyła niezwykle bolesną historię, pełną miłości, rozpaczy, strachu i poświęcenia dla drugiego człowieka. Historię opowiadaną z punktu widzenia każdej z sióstr – jednej, zakochanej w naziście, drugiej – zakochanej w Żydzie i trzeciej, która wstąpiła do zakonu. Anschluss, Noc Kryształowa, obozy koncentracyjne, Orle Gniazdo i ruch oporu – autorka niczego nam nie oszczędza, opisując wszystko w taki sposób, że namacalnie czujemy emocje bohaterów. Ich wybory często mogą narazić na niebezpieczeństwo całą rodzinę. Czy jednak można od nich uciec? Siłą napędową do działania jest tutaj miłość i nadzieja, a u Lotte także głęboka wiara.
Książka jest napisana pięknym językiem – tu ukłon w stronę tłumacza. Mały minus dla lektorki, która najwyraźniej nie zna języka niemieckiego (bardzo mi to przeszkadzało w słuchaniu).
Jeśli lubicie książki o II wojnie światowej, to jest to lektura obowiązkowa, bo poszerza wiedzę o tych czasach. Warto się zastanowić, ile w stanie jest znieść człowiek, ile potrafi poświęcić i jak potężna może być siła miłości.
Bardzo polecam.
„Łączniczki z Paryża”, Pam Jenoff
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

„I wtedy Marie wszystko zrozumiała. Nie chodziło tylko o pieniądze. Stworzyć bardziej sprawiedliwy świat, w którym będzie mogła dorastać Tess, to było coś.”
Pam Jenoff twierdzi, że stworzyła opowieść zainspirowana prawdziwymi zdarzeniami z czasów II wojny światowej. Opowiada mało znaną historię agentek – radiotelegrafistek i łączniczek brytyjskich, o których po wojnie niemal nikt nie wspominał. To książka pełna potencjału, który niestety nie został wykorzystany.
Całość zaczyna się od niespójnej sceny, rozgrywającej się w Nowym Jorku w 1946 roku. Młoda wdowa Grace Healey w drodze do pracy przez nowojorski dworzec zauważa porzuconą walizkę, wsuniętą pod ławkę. Wiedziona ciekawością, bez jakiejkolwiek refleksji, czy takie działanie jest właściwe, Grace otwiera walizkę i znajduje w niej kilkanaście zdjęć kobiet. Mało tego, Grace po prostu zabiera te zdjęcia, a gdy chce je kolejnego dnia oddać – zdumiona stwierdza, iż walizka zniknęła… Dzięki aktywności swojego szefa i przyjaciela, Grace dowiaduje się, że walizka należała do Eleanor Trigg, która w czasie wojny zajmowała się werbunkiem tajnych agentek.
Tu przenosimy się kilka lat wstecz, do siedziby SOE (Special Operations Executive, tj. Kierownictwo Operacji Specjalnych) i szkoleń przyszłych łączniczek. Od razu nasunęło mi się wiele pytań: Na jakiej podstawie Eleanor podejmowała decyzję? Dlaczego rozmowy rekrutacyjne do tej tajnej sieci odbywały się w łazience?? Tego autorka nie wyjaśnia. Na dodatek na pierwszy rzut oka widać, że wybory Eleanor dalekie są od ideału, gdyż wytypowana na jedną z kluczowych agentek Marie jest po prostu infantylna i ma problem z dyscypliną, szkoleniem i stosowaniem się do rozkazów. Jej jedyną zaletą jest biegła znajomość języka francuskiego – tym bardziej, że siecią agentów we Francji dowodzi człowiek, który tego języka nigdy nie opanował.
Nie będę zdradzać dalszych elementów fabuły, musicie sami się przekonać, czy to opowieść dla Was. Bardzo lubię historie, które dzieją się dwutorowo i ukazują niedoceniane bohaterstwo kobiet podczas wojny, tu jednak czułam pewien niedosyt. Pam Jenoff niestety w wielu miejscach stworzyła sceny, które udowadniają, iż kobiety raczej w takich niebezpiecznych akcjach nie powinny były brać udziału.
Czy Grace uda się odkryć, kim są kobiety skradzionych przez nią zdjęciach? Jak potoczyły się ich losy?
O tym wszystkim musicie przekonać się sami. Zaletą książki jest jej barwny język, historia czyta się sama, pokazuje też siłę przyjaźni i miłości (aczkolwiek wątki miłosne są wplecione trochę na siłę).
Ja ją oceniam jako zadowalającą.
„Klucz Sary”, Tatiana de Rosnay
Wydawnictwo: Albatros

Tatiana de Rosnay sięgnęła po Operację Wiosenna Bryza, aby przypomnieć wydarzenia z lipca 1942 roku, kiedy to Francja zesłała prawie osiemdziesiąt tysięcy osób do obozów śmierci. Spośród dzieci nie przeżyło prawie żadne. Najsmutniejsze dla autorki było jednak to, że nikt nie pamiętał dzieci z Vel d’Hiv i nikogo to nie interesowało…
„Co się z nią działo? Co takiego zrobili ona i jej rodzice, czym na to zasłużyli? Co jest złego w byciu Żydówką? Dlaczego Żydów tak traktowano?”
10-letnia Sara Starzyński, jak wielu jej żydowskich sąsiadów i rówieśników, pewnej lipcowej nocy 1942 roku została brutalnie wyrwana ze snu i zabrana z rodzicami z domu. Była przekonana, że wkrótce wróci do domu, ukryła więc małego braciszka w tajnym schowku za ścianą. Tymczasem tak jak tysiące innych Żydów została wywieziona na paryski stadion kolarski Vel d’Hiv.
Pięćdziesiąt lat później amerykańska dziennikarka Julia Jarmond, mieszkająca od lat w Paryżu, ma się przeprowadzić do mieszkania rodziny jej francuskiego męża. Podczas remontu odkrywa sekrety rodzinne, które miały nigdy nie wyjść na jaw. Na dodatek ma napisać artykuł o obławie w której brali udział francuscy policjanci. Stara się dokładnie zbadać tę historię, napotyka jednak na mur obojętności, także w rodzinie męża.
Czy Julia odkryje prawdę i rodzinne tajemnice? Do czego ją to doprowadzi?
Czy Sarze uda się przeżyć wojnę? I co ważniejsze – czy uda jej się ocalić braciszka? A może ocalił go sąsiad? Albo nowi właściciele mieszkania?
Autorce udało się połączyć historię i teraźniejszość i ukazać niezwykle bolesne i wstydliwe fakty z czasów II wojny światowej, o których we Francji nikt nie chciał pamiętać. To niezwykle wzruszająca i poruszająca opowieść o zagładzie, ale także o niezwykłej siostrzanej miłości, która przetrwała całe lata.
Niezmiernie polecam miłośnikom powieści obyczajowych i książek poruszających tematykę Zagłady. Jestem pewna, że Was zauroczy.
Książki lutowe – Podsumowanie
Myślę, że z powyższej listy wybierzecie coś dla siebie. Odsyłam też do działu Współpraca reklamowa – pojawiło się tam kilka nowych recenzji książek, które otrzymałam od wydawnictw. Gorąco polecam.

Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Możesz mi postawić wirtualną kawę.