Nowy rok, nowa ja? Nie do końca. Nadal czytam książki i nadal mam ochotę pisać recenzje.
Myślałam, że będę wybierać te najlepsze, żeby nie przynudzać o pozycjach, po które nie warto sięgać, ale w tym miesiącu mam dla Was niemal same perełki.
„Trylogia kopenhaska”, Tove Ditlevsen
„Trylogia kopenhaska” to już druga przeczytana przeze mnie książka z polecanych w rankingach najlepszych książek z 2021 roku, takich, które koniecznie trzeba przeczytać.
Jest to autobiograficzna trylogia duńskiej poetki i prozaiczki Tove Ditlevsen. W podzielonej na trzy części książce urodzona przed wojną autorka opisuje kolejne etapy swojego burzliwego życia – dzieciństwo spędzone w ubogiej rodzinie w kopenhaskiej dzielnicy robotniczej, młodość wypełnioną pierwszymi próbami literackimi i miłosnymi tęsknotami oraz dorosłość naznaczoną nieudanymi związkami i głębokim uzależnieniem od opiatów.
Pierwsza część zawieraj przygnębiająco smutny pamiętnik dziecka, które nie czuje się kochane i marzy tylko o tym dniu, kiedy będzie mogło się wyprowadzić od rodziców. Tove żyje w biednej dzielnicy Kopenhagi. Przed rzeczywistością ucieka w świat książek i własnej poezji, ale przez to kompletnie nie pasuje do otaczającego ją środowiska. „Jestem dziwaczna, bo czytam książki jak ojciec.”
Autorka niczego nie ubarwia, jest niezwykle szczera i realistyczna. Opisuje brak miłości, dysfunkcyjną rodzinę i nieprawdopodobny praktycyzm matki, która stale liczy na to, że Tove pozna „kogoś, kto zapewni jej utrzymanie” i znajdzie pracę, najlepiej jako służąca.
Matka była obca i tajemnicza, a ja wyobrażałam sobie, że podmieniono mnie jako niemowlę, ona zaś wcale nie jest moją matką. […] Wszystko, co robię, służy jedynie temu, by ją zadowolić, skłonić do uśmiechu, powstrzymać jej wściekłość.
Tove stale ucieka – najpierw przed rodziną, potem przed samotnością, wreszcie przed rzeczywistością z tradycyjnymi rolami kobiet, służalczą pracą, nudą. W wieku 14 lat zaczyna pracę, gdy tylko ma taką możliwość, wyprowadza się z domu. Stale poszukuje miłości i wolności.
Miota się między literaturą, poezją i pragnieniem stabilności, posiadania męża i dziecka. Wreszcie popada w uzależnienie.
To książka, która wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Jest nieprawdopodobnie smutna, a mimo to czyta się ją jednym tchem.
Książka jest dostępna na Legimi.
„Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie”, Zofia Zaleska
Autorka rozmawia z wybitnymi tłumaczami wybitnych autorów: Flauberta, Nabokova, Joyce’a, Woolf, Márqueza, Coetzee’go oraz wielu innych autorów.
Dobry tłumacz okazuje się sprawnym sługą dwóch panów – języka oryginału i języka przekładu, udaje mu się wybrnąć szczęśliwie z sytuacji bez wyjścia.
Ileż ja zaznaczyłam z tej książki cytatów! Jaka ona jest mądra, przemyślana i inspirująca. Czytamy książki zagranicznych autorów, często nie zastanawiając się nawet, kto zadał sobie ten trud, aby nam ich przybliżyć. Z zafascynowaniem śledziłam ich wypowiedzi, pełne pasji do literatury i języka. Jak bardzo chciałabym być do nich podobna… Autorka nie tylko prowadzi rozmowy – ona wręcz zaskakuje ogromem swojej wiedzy, znajomości omawianych książek (chciałabym przeczytać chociaż połowę z nich!) i życia swoich rozmówców.
Książka jest dostępna na Legimi.
„My, trans”, Piotr Jacoń
Piotr Jacoń to dziennikarz TVN 24, kto ogląda tę stację, na pewno go kojarzy. W książce „My trans” w poruszający sposób uchyla drzwi do świata osób transpłciowych – borykających się z samotnością, lękiem, nietolerancją, cierpiących na depresje, podejmujących próby samobójcze. Na koniec autor zaprasza nas do swojego świata, ojca dziecka transpłciowego.
Transpłciowość swoich dzieci akceptuje 25,6% matek i 15,2% ojców. Jakie to przerażające i bezgranicznie smutne! A przecież – „Jak się ma dziecko transpłciowe, to po prostu trzeba przy nim być. Kochać, słuchać i wspierać. Tyle i aż tyle.”
Książka jest niesamowicie poruszająca i bardzo ważna. Ważna w dzisiejszej Polsce, gdzie tak strasznie trudno być „innym”.
To niby takie proste – być sobą, zawsze i wszędzie. Ale niestety nie w Polsce… Książka ta poruszyła mnie dogłębnie. Nie jestem w stanie o niej zapomnieć.
Książka jest dostępna na Legimi.
„Ziemia Obiecana”, Barack Obama
Na długo utknęłam przy tym monumentalnym dziele. Barack Obama niezwykle skrupulatnie i w najdrobniejszych szczegółach opisuje swoje dzieciństwo, młodość, kampanię prezydencką i wreszcie pierwszych kilka lat prezydentury (aż do zabicia Osamy bin Ladena).
Bardzo ciekawy jest początek, a także opis całej kampanii prezydenckiej. Pamiętam ten czas, pamiętam, jak rozmawialiśmy z mężem, że Obama może wygrać, bo przecież głosy Afroamerykanów i innych kolorowych narodowości ma zapewnione. Z książki dowiedziałam się, jak bardzo się myliliśmy. Jak niewielkie pojęcie mamy o Ameryce. Że nic nie było takie proste i oczywiste.
Niech pan nie będzie jednym z tych tak zwanych przywódców, którzy sądzą, że głos czarnych mają już w kieszeni. – przestrzegł mnie jeden ze zwolenników.
Barack Obama opisuje początki swojej prezydentury, przechodząc od jednego tematu do kolejnego. Opowiada też, jak z tym wszystkim radziła sobie jego żona Michelle i córki.
Przerażenie budziła we mnie świadomość, że mogę wygrać.
Jeżeli praca prezydenta faktycznie tak wygląda – to bardzo mu współczuję…
Czego tam nie ma?
- kryzys na rynkach finansowych,
- plany i strategię wycofania wojsk z Iraku,
- spotkania z innymi przywódcami, w tym Vaclawem Havlem (o wizycie w Warszawie, która sparaliżowała nam miasto na kilka dni, jakoś nie wspomina…),
- walka z piratami u wybrzeży Somalii,
- pandemia grypy H1N1 (aż by się chciało wykrzyknąć – co Ty wiesz o pandemi…),
- Nagroda Nobla i ceremonia jej wręczenia,
- spotkania z Putinem (czekał na nas wyszukany posiłek złożony z jajek z kawiorem oraz różnych odmian wypieków i herbat),
- stosunki z Chinami i swoją wizytę w Państwie Środka,
- zaangażowanie w sprawy klimatyczne,
- kryzys w Grecji i całej Unii Europejskiej,
- wyciek ropy Deepwater,
- negocjacje pokojowe między Izraelem i Palestyną,
- przewroty na Bliskim Wschodzie,
- aż po złapanie Osamy bin Ladena.
Książka jest ciekawa, zwłaszcza dla kogoś, kto po pierwsze, interesuje się sprawami Ameryki i świata, kojarzy większość z tych tematów i nie będzie się czuć zagubiony w morzu informacji, nazwisk i spraw.
Dla mnie jest zbyt szczegółowa i przegadana. Nie żałuję, że ją przeczytałam, wiele się dowiedziałam, ale ja bym ją trochę skróciła…
Zamieszanie wokół prezydentury, pompa, media, ograniczenia w poruszaniu się – tak, tego chętnie bym się pozbył. Ale sama praca? Pracę kochałem. Nawet jeśli była to miłość bez wzajemności.
„Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie”, Barbara Goldsmith
Czytałam wiele książek o Marii Curie, jako dziecko niemal na pamięć znałam „Maniusię”, autorstwa… (wiedzieliście, że w dzieciństwie na Marię mówiono Anciupecio?)
Barbara Goldsmith opisuje życie Noblistki z ogromną dbałością o szczegóły, zwłaszcza fizyczno-chemiczne (które ja nie do końca ogarnęłam). Nie przedstawia bohaterki w samych superlatywach, wręcz przeciwnie – często pokazuje ją jako kobietę pełną wad i nieradzącą sobie z życiem, surową matkę, która nie umiała okazać swoim córkom czułości i miłości.
Maria Curie jest inspiracją dla wielu kobiet, była wolna w czasach, gdy o wszystkim decydowali mężczyźni, gdy Polska była pod zaborami, gdy kobiety dopiero zaczynano dopuszczać na uczelnie. A jednak tak rzadko była szczęśliwa… i to aż cud, że jej ukochana promieniotwórczość nie zabiła jej wcześniej… Wkrótce po śmierci Piotra, Maria napisała: Jakoś przetrwam, jednak (…) nigdy już nie będę w stanie cieszyć się…
Odkrycia Marii Curie zostały przyjęte z obojętnością. A zresztą: kim była ta osoba? Co najwyżej przyszłym naukowcem, który nawet jeszcze nie ukończył swojej pracy doktorskiej. Polską emigrantką, która pracowała wcześniej jako guwernantka. Żoną zatrudnionego w szkole przemysłowej wykładowcy. W dodatku była kobietą.
To bardzo ciekawa pozycja, jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej o życiu Marii Curie, a nie poszukuje gloryfikacji i zachwytów. Zainteresowanym polecam też biografię autorstwa jej córki, Ewy Curie, na którą zresztą Barbara Goldsmith wielokrotnie się powołuje.
Książka jest dostępna na Legimi.
Autorka: Joanna Tkacz
Kreatywna Asystentka. Pani od Worda. Wyborna Czytelniczka.
Asystuję prezesom zarządów, z pasją wykonując zadania administracyjne i operacyjne.
Podsuwam ciekawe rozwiązania w pracy asystentek i sekretarek.
Rozwiązuję problemy z Wordem, opowiadając historie o Pani od Worda.
Wyszukuję inspirujące książki i dzielę się wrażeniami, jakie we mnie pozostawiły. Co miesiąc publikuję recenzje z przeczytanych książek.
Podobało Ci się?
Jeśli chcesz przeczytać inne moje recenzje książek, zajrzyj do mojego bloga.
Spodobały Ci się moje recenzje książek? Zapisz się na Newsletter. Możesz mi też postawić wirtualną kawę.